W uzasadnieniu do projektu nowelizacji ustawy o podatku od sprzedaży detalicznej resort finansów tłumaczy, że istnieje konieczność dalszego zawieszenia stosowania jej przepisów. "Proponuje się zatem, aby przepisy ustawy o podatku od sprzedaży detalicznej miały zastosowanie do przychodów ze sprzedaży detalicznej, osiągniętych dopiero od dnia 1 stycznia 2019 r." - napisano. "Projektowane rozwiązanie legislacyjne oznaczać będzie brak wpływów do budżetu państwa z tytułu podatku od sprzedaży detalicznej za 2018 r. w wysokości 1 mld 590,6 mln zł" - dodano.
MF wyjaśniło, że przepisy ustawy o podatku od sprzedaży detalicznej weszły w życie 1 września 2016 r. i zgodnie z pierwotnym jej brzemieniem miały zastosowanie do przychodów osiągniętych od tego dnia. 19 września 2016 r. Komisja Europejska wszczęła postępowanie wyjaśniające w sprawie tego podatku, obawiając się, że progresywne stawki oparte na wielkości przychodów przyznają przedsiębiorstwom o niskich przychodach selektywną przewagę nad ich konkurentami z naruszeniem unijnych zasad pomocy państwa. Jednocześnie KE wydała nakaz zobowiązujący Polskę do zawieszenia stosowania tego podatku do czasu zakończenia jego analizy.
W efekcie resort finansów najpierw zaniechał poboru tego podatku do 31 grudnia 2016 r., następnie zaś ustawą zawieszono stosowanie na 2017 r. ustawy o podatku od sprzedaży detalicznej. Ponadto decyzja Komisji została zaskarżona prze Polskę do Trybunału Sprawiedliwości UE.
"W skardze podniesiono m.in. zarzut błędnej kwalifikacji podatku od sprzedaży detalicznej jako pomocy państwa (...). Istnieje ryzyko, że skarga nie zostanie rozpoznana do końca terminu zawieszenia stosowania ustawy o podatku od sprzedaży detalicznej, tj. do dnia 31 grudnia 2017 r. Wobec powyższego istnieje konieczność dalszego zawieszenia stosowania jej przepisów" - wyjaśniono. Pod koniec czerwca br. Komisja Europejska uznała, że polski podatek od sprzedaży detalicznej narusza unijne zasady pomocy państwa.
"Szczegółowe dochodzenie Komisji wykazało, że progresywny charakter stawek podatkowych w nieuzasadniony sposób działałby na korzyść niektórych przedsiębiorstw kosztem innych – w zależności od ich obrotów i wielkości. W takim systemie opartym na progresywnych stawkach podatkowych mniejsze przedsiębiorstwa albo w ogóle nie płaciłyby podatku od sprzedaży detalicznej (jeżeli ich obroty nie przekraczają 17 mln zł), albo płaciłyby niższą średnią stawkę niż ich więksi konkurenci. Dawałoby to przedsiębiorstwom o niższych obrotach nieuczciwą przewagę ekonomiczną" - podała KE.
KE poinformowała też, że nie kwestionuje prawa Polski do decydowania o swoim systemie podatkowym ani o celach poszczególnych podatków i opłat. "Jednakże system ten musi być zgodny z prawem Unii, w tym z zasadami pomocy państwa, i nie może faworyzować w sposób nieuzasadniony wybranych przedsiębiorstw" - zaznaczyła.
Mająca obowiązywać od września 2016 roku ustawa zakładała, że przedmiotem opodatkowania miał być przychód ze sprzedaży detalicznej, czyli sprzedaży dokonywanej na rzecz konsumentów (osób fizycznych nieprowadzących działalności gospodarczej oraz rolników ryczałtowych). Przychód ze sprzedaży detalicznej miał nie obejmować należnego podatku VAT. W podstawie opodatkowania miała nie być uwzględniana sprzedaż na rzecz przedsiębiorców. Ustawa nie przewidywała opodatkowania sprzedaży dokonywanej przez internet.
Nowy podatek mieli płacić sprzedawcy detaliczni dokonujący zbycia towarów (rzeczy ruchomych lub ich części). Ustawa nie zawierała szczególnych rozwiązań dotyczących sprzedawców działających w ramach sieci handlowych. Wprowadzono dwie stawki podatku od handlu: 0,8 proc. od przychodu między 17 mln zł a 170 mln zł miesięcznie i 1,4 proc. od przychodu powyżej 170 mln zł miesięcznie. Kwota wolna od podatku w skali roku miała wynosić 204 mln zł. Według założeń rządu w 2017 roku podatek ten miał przynieść budżetowi 1,6 miliarda złotych wpływów.
Jednak już w połowie września 2016 roku Komisja Europejska wszczęła postępowanie o naruszenie prawa UE przez Polskę w związku z wprowadzeniem podatku handlowego i nakazała zawieszenia stosowania go, co nastąpiło. Daninę od hipermarketów PiS zapowiadało w kampanii wyborczej. Miała dotyczyć przede wszystkim zagranicznych sieci handlowych.