Jak wynika z naszych informacji, prace nad tym trwają na zapleczu gabinetu Beaty Szydło. Pośrednio potwierdza to fakt, że przyjęta przez Sejm ustawa o podatku dochodowym od osób fizycznych została zdjęta z zakończonego w czwartek posiedzenia Senatu. Termin jej rozpatrzenia przesunięto na 29 listopada.
Rząd ma więc jeszcze tydzień na zaplanowanie ewentualnych korekt w dokumencie. Obecnie zakłada on, że kwota wolna od PIT zostanie w 2017 r. na dotychczasowym poziomie 3091 zł.
Do tej pory politycy PiS deklarowali, że podwyżka kwoty wolnej zacznie się od 2018 r. I ta decyzja jest podtrzymywana w oficjalnych komunikatach PiS. Nieoficjalnie jednak partia zostawia sobie furtkę, która pozwoliłaby na zmiany w kwocie wolnej już na początku przyszłego roku.
Reklama
Na pewno nie ma mowy o pełnej podwyżce do 8 tys. zł dla wszystkich podatników, o czym mówił PiS w kampanii i co zaproponował w projekcie ustawy prezydent Andrzej Duda. Rząd ma do wyboru trzy łagodniejsze (z budżetowego punktu widzenia) scenariusze.
Pierwszy: ograniczona podwyżka kwoty wolnej dla wszystkich, czyli złagodzona wersja propozycji prezydenckiej. Nie wiadomo, czy byłoby to 5, czy 6 tys. zł, ale na pewno nie 8. Ten ostatni wariant uszczupliłby bowiem wpływy z PIT o ponad 20 mld zł. Dziś podatnik zyskuje na kwocie wolnej 556 zł. Przy jej podniesieniu do 8 tys. byłoby to już 1440 zł. Ale każde 100 zł zysku podatników to około 2,2 mld straty dla budżetu państwa. Z tego powodu jest to wariant najbardziej kosztowny i tym samym najmniej prawdopodobny.
Druga możliwość to degresywna kwota wolna. Czyli im wyższe dochody, tym mniejsza korzyść. To ogranicza koszty, ale także zakres beneficjentów. W takim przypadku dla osób dobrze zarabiających kwota może nie wzrosnąć wcale. Z kolei dla tych, którzy zarabiają najmniej, wzrosłaby najbardziej. W tym wypadku można tak kalkulować wzrost kwoty dla poszczególnych grup, by koszty budżetowe były jak najniższe.
Trzeci scenariusz to ograniczenie podwyżki tylko do podatników o najniższych dochodach, czyli osób z dochodem do 8 tys. zł lub 7,6 tys. zł. Skąd wzięła się ta druga kwota? Wprowadzenie takiej kwoty wolnej dla najbiedniejszych rozważali senatorowie, którzy badali, jak można wykonać orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego. Jednak nawet w takim „optymistycznym” dla rządu scenariuszu państwo straciłoby na PIT nawet 1,6 mld zł rocznie.