"Jeśli ta propozycja zostanie wdrożona, to może dać 55 mld euro rocznie" - powiedział Barroso europosłom. "To kwestia uczciwości. Jeśli nasi rolnicy, pracownicy i cały sektor gospodarczy dają coś społeczeństwu, to sektor bankowy też powinien" - powiedział Barroso.

Reklama

Propozycja - jak informowano już wcześniej - dotyczy całej UE, a nie tylko strefy euro. Podatek ma być niski - od 0,01 do 0,1 proc. w zależności od rodzaju transakcji - i byłby stosowany na szeroką skalę. Pomysł polega na tym, by część zysków z tego podatku trafiała do budżetu UE, jako tzw. nowe źródła dochodu, a nie tylko do budżetów narodowych.

Propozycja KE zostanie przedstawiona przed zaplanowanym na początek listopada szczytem G20 w Cannes, by dać przykład i zachęcić innych - a zwłaszcza USA - do pójścia w ślady UE. Ale KE podkreśla, że chce, by jej propozycja została przyjęta, nawet jeśli inne gospodarki z G20, w tym USA, nie zgodzą się na wdrożenie tego podatku w skali globalnej.

Problemem są jednak podziały także w samej UE; od dawna przeciwko takiemu podatkowi protestuje Wielka Brytania w obawie, że najbardziej dotknie on londyńskie City.

Barroso podkreślił jednocześnie, że Unia Europejska stoi w obliczu największego kryzysu. Jednocześnie zapewnił, że jest możliwe wyjście z trudnej sytuacji. Zapowiedział, że w najbliższych tygodniach KE przedstawi propozycje dalszej integracji gospodarczej, zwłaszcza dla strefy euro.

"Europa nie sprostała konkurencyjności, niektóre państwa członkowskie żyły ponad stan, a na rynkach finansowych miały miejsce zachowania nieodpowiedzialne i niedopuszczalne" - powiedział Barroso. Podkreślił, że jak nigdy do tej pory istnieje zagrożenie nacjonalizmami i populizmami w Europie.

Ale - jak dodał - "nie tylko możliwe, ale i konieczne jest wyjście z tego kryzysu i na tym polega przywództwo europejskie".