Ograniczony dostęp na rynek amerykański będzie zmuszał chińskich wytwórców do zmiany kierunków dostaw i to właśnie Unia Europejska będzie dla nich naturalną alternatywą – mówi w rozmowie z DGP dr inż. Jarosław Szlugaj z Pracowni Polityki Surowcowej Instytutu Gospodarki Surowcami Mineralnymi i Energią PAN w Krakowie.

Reklama

Chiny z powodu gigantycznej nadwyżki mocy produkcyjnych zalewają światowe rynki poszukiwanymi towarami w niskich cenach lub z możliwością odroczenia płatności.

Waszyngton, uprzedzając Komisję Europejską, ogłosił nowe stawki na chińskie produkty. Część wejdzie w życie w tym roku - czytamy w DGP.

Na relacje handlowe USA–Chiny najbardziej mogą wpłynąć podwyżki dotyczące baterii litowo-jonowych. Cła na nie wzrosną ponad trzykrotnie – do 25 proc. Chińskie ogniwa do baterii dla elektryków sprowadzane do UE objęte są tymczasem niespełna 1,5-proc. taryfą.

Rzecznik prasowy Komisji Europejskiej Olof Gill zapewnia, że KE dokładnie przeanalizuje ogłoszone przez stronę amerykańską taryfy, także pod kątem ich ewentualnego wpływu na Unię Europejską.

Wśród ekspertów dominuje jednak przekonanie, że Unia choć sama przymierza się do nałożenia dodatkowych ceł, to nie podyktuje Chińczykom wygórowanych stawek - pisze Marceli Sommer.

Więcej na temat ceł nałożonych przez USA przeczytasz w artykule pod tytułem "Europrotekcjonizm albo nowa falatowarów z Chin" autorstwa Marcelego Sommera w Dzienniku Gazecie Prawnej>>>