Portal przytoczył wypowiedź prezesa Orlenu. Sam odejdę, nie trzeba mi będzie nawet dziękować. Mam swój honor i mam swoją godność - mówił przed wyborami Daniel Obajtek. Jednak nie złożył sam dymisji, ale oddał się do dyspozycji rady nadzorczej, i dopiero ta odwołała go z funkcji prezesa z dniem 5 lutego.
"Chytry plan Obajtka"
To jest taki chytry plan, który utrudni zablokowanie wypłaty odprawy - uważa cytowany przez portal radca prawny Krzysztof Łyszyk. Gdyby sam wypowiedział kontrakt, straciłby prawo do odprawy. Podobny scenariusz byłby, gdyby odwołała go nowa rada nadzorcza - dodał.
Gdyby sam zrezygnował z funkcji, czyli podał się do dymisji, odprawa by mu nie przysługiwała. Gdyby poczekał na decyzję nowo powołanej rady nadzorczej, też zapewne straciłby do niej prawo - mówi orof. Michał Romanowski. I tłumaczy, że poniekąd chodzi o zachowanie twarzy, choć w sposób nieumiejętny. Nie podał się do dymisji, nie zrezygnował sam, ale dał sygnał radzie nadzorczej, że jest gotowy odejść. Nie chciał być odwołany przez nową radę nadzorczą - opisuje prof. Romanowski.
Co z odprawą?
Gdyby Daniela Obajtka z funkcji prezesa Orlenu odwołała nowa rada nadzorcza, powołana na walnym zgromadzeniu zwołanym na 6 lutego, to mogłaby w uzasadnieniu wskazać, że robi to np. z powodu utraty zaufania czy pojawiających się podejrzeń - mówi Krzysztof Łyszyk dla portalu Bussines Insider. Wówczas wypłata odprawy byłaby pod znakiem zapytania-dodaje.
W kontraktach menadżerskich jest zwykle zapis, który nie przewiduje w takim przypadku tzw. świadczeń stabilizacyjnych - tłumaczy prof. Romanowski.
"Oligarcha z Pcimia"
Ruch ten skomentował w mediach społecznościowych Krzysztof Brejza.
PiS w pigułce: PiSowska rada odwołuje Obajtka na moment przed tym, kiedy zrobiłaby to nowa rada nadzorcza. Niby drobiazg, ale w kieszeni oligarchy z Pcimia może wylądować dzięki temu ok. 1 mln. zł. To my, wszyscy Polacy tankujący na Orlenie, złożymy się na ten milion - napisał europosełw serwisie X.