Kongijska tama Grand Inga, której budowę wspiera Bank Światowy, będzie kosztować aż 80 mld dolarów (ok. 240 mld dolarów). Hydroelektrownia o mocy 40 tys. MW będzie produkowała ponad dwa razy więcej energii niż elektrownia na chińskiej Zaporze Trzech Przełomów - czytamy na guardian.co.uk.

Reklama

>>> Norwegowie mają elektrownię. Pływającą

Jak prąd trafi do Europy? Tama Grand Inga zostanie połączona siecią kabli z krajami zachodniej Afryki, w tym m.in. z Nigerią. Kabel zostanie pociągnięty także przez Saharę do Egiptu. Pomysł przesyłu kongijskiego prądu do Europy wzbudza jednak wiele kontrowersji. Dziś zaledwie 30 proc. ludności Afryki ma dostęp do elektryczności.

Budowa zapory na rzece Kongo zyskała wsparcie Banku Światowego i jego prezesa Roberta Zoellicka. Część przedstawicieli BŚ obawia się jednak, że kongijski prąd, który mógły zasilić nawet 500 mln afrykańskich domów, trafi w zdecydowanej mierze do Europy. Jednak zwolennicy tego rozwiązania podkreślają, że eksport kongijskiego prądu na bogate rynki zapewni stałe źródło pieniędzy, które będzie można zainwestować na kontynencie afrykańskim. "Potrzebujemy wiarygodnego odbiorcy, by zdobyć środki na dalsze inwestycje" - tłumaczy Vijay Iyer, jeden z urzędników Banku Światowego.

Reklama