Upadek części jaskiń hazardu w Las Vegas wydaje się nieunikniony. Odpowiedzialne są za to m.in. niezdrowe finanse wielu z nich oraz kryzys gospodarczy, który dotknął całe Stany Zjednoczone - podaje money.pl. Ponadto, właściciele kasyn zaciągnęli horrendalnie wysokie kredyty, by sfinansować budowę nowych ośrodków. A graczy przyjeżdża coraz mniej.

Reklama

Plajta grozi nawet największemu i najsilniejszemu koncernowi MGM-Mirage, który w samym centrum Las Vegas ma aż 10 lokali. Gigant potrzebuje co najmniej 8,5 miliarda dolarów (28 miliardów zł), by skończyć budowę rozpoczętego jeszcze przed kryzysem projektu City Center. Łącznie, jego długi sięgają już 14,5 miliarda dolarów (47,7 miliarda zł). W I kwartale 2009 r. MGM odnotował stratę w wysokości 20 proc., obroty spadły o 400 milionów dolarów - z 1,9 miliarda dolarów (6,2 miliarda zł) do 1,5miliarda dolarów (4,9 miliarda zł), a dochody o 13 milionów dolarów - do 105 milionów dolarów (345 milionów zł).

>>> Kryzys w Las Vegas

Jednak obecnie największym problemem, zarówno MGM jak i pozostałych kasyn, jest działalność związana z turystyką hazardową. "Problemem jest obecnie obłożenie pokojów hotelowych. Sytuacja wygląda tak jak w latach 70., kiedy oferowaliśmy je prawie za darmo" - mówi Jim Murren, dyrektor zarządzający MGM.

Trudności przeżywają niemal wszystkie kasyna. A to przekłada się na słabe wyniki całej branży. W I kwartale 2009 r. przyniosły one o 17 proc. mniej zysków niż przed rokiem. W tym czasie Las Vegas, zwane także Miastem Grzechu (ang. Sin City), odwiedziło 9 proc. gości mniej, a ceny pokojów spadły średnio o jedną trzecią. Kilkunastokrotnie wzrosła tymczasem wartość średniego zadłużenia kasyna - z 6,7 miliona dolarów (22 miliardy zł) aż do 93 miliardów dolarów (306 miliardów zł). Niemniej jednak każdego miesiąca miasto odwiedzają miliony gości. W zależności od boomu lub kryzysu liczba przyjeżdżających waha się od 29 do 36 milionów osób.