Co takiego się dzieje, że mimo dużych transferów socjalnych, mimo tego, że PiS ma usta pełne frazesów na temat dzieci, rodziny, opieki państwa, co takiego się dzieje, że przestaliśmy chcieć mieć dzieci? - zastanawiał się Tusk.
Jak mówił, samo rozdanie ludziom pieniędzy nie sprawi, że będą chcieli mieć dzieci. - Potrzebne jest także poczucie, że państwo nie będzie jak żandarm straszył kobietę na każdym kroku. Że matka, kiedy urodzi dziecko, nie będzie pozostawiona sama sobie. Że kiedy przyjdzie podjąć decyzję o urodzeniu dziecka z niepełnosprawnościami, to matka będzie miała pewność, że państwo będzie się starało zbudować taką rzeczywistość, w której samodzielność życiowa stanie się czymś realnym - powiedział.
Między prawami i wolnościami, szczególnie kobiet a wiarą w boga i szanowaniem tradycji, nie ma konfliktu - mówił.
Przekonywał, że wiele młodych Polek i Polaków rezygnuje z planów zakładania rodziny, ponieważ "stracili zaufanie do władzy".
"Abyście mieli zawsze gwarancję…"
Lider PO podczas spotkania przypomniał, że niedawno zaproponował podniesienie kwoty wolnej od podatku do 60 tysięcy zł. Jak wskazał, propozycja ta skierowana jest do tych, którzy "jakoś przez to państwo PiS-owskie nie są rozpieszczani". - Żeby przynajmniej trochę ulżyć im poprzez podniesienie kwoty wolnej od podatku; aby mogli zarządzać swoimi pieniędzmi, a nie żeby ten transfer wyglądał ciągle tak samo: zabieramy ci prawie wszystko, część oddamy, część rozkradniemy - mówił.
Zwrócił przy tym uwagę, że jeśli ludzie mniej zapłacą PIT, to stratę ma samorząd. - Przyrzekam to uroczyście, tak jak przyrzekłem to podpisując porozumienie z samorządowcami, z Ruchem Samorządowym, że samorząd każdego szczebla będzie miał udział w podatku PIT, w innych podatkach, ale także w decyzjach, które odciążą samorząd od obowiązków, za które musi płacić. Tak, aby wszystkie decyzje dotyczące samorządu od października oznaczały zwiększenie kompetencji samorządu, samodzielności samorządu i środków do wyłącznej dyspozycji samorządu - powiedział Tusk. - Możecie tutaj na mnie liczyć, jestem do tego przekonany - zadeklarował.
Szef PO zaznaczył, że "jeśli tych środków z PIT będzie mniej, to trzeba będzie pomyśleć o udziale w zwiększeniu CIT, ale to nie jest idealne rozwiązanie, być może jest czas też pomyśleć o tym żeby część VAT-u zostawała w samorządach". - Abyście mieli zawsze pewne gwarancje, niezależne od kaprysu aktualnie rządzących, że macie do dyspozycji własne środki - mówił.
"Odezwali się pszczelarze"
Po pytaniu jednego z uczestników spotkania, w którym pojawiło się odniesienie do "programowego ula PiS", lider PO odrzekł, że po tamtej konferencji PiS "odezwali się pszczelarze, którzy przypomnieli, że wiosną w ulu jest wiele trutni, ale na jesieni pszczoły się ich pozbywają". Otrzymał gromkie oklaski.
Przewodniczący PO został zapytany również o to, czy po ewentualnym zwycięstwie będzie w stanie zmienić porządki w Sejmie, w kontekście pustej sali obrad widocznej podczas wielu debat sejmowych. - Tuż po powrocie do polskiej polityki miałem spotkanie z naszymi posłankami i posłami i zorientowałem się, że lista tych, którzy czasami nie głosują jest niepokojąco duża - odpowiedział Tusk.
Jak ocenił, "akurat w Koalicji Obywatelskiej i tak jest nieźle z tą dyscypliną, akurat w Koalicji Obywatelskiej, ale nie aż tak dobrze, żebym uznawał, że wszyscy poważnie traktują swoje obowiązki". - Poeta ze mnie marny, ale ułożyłem dwuwiersz na okazję tego spotkania i powtarzam ten dwuwiersz posłankom i posłom na każdym niemalże spotkaniu klubowym: kto nie głosuje - nie kandyduje - podkreślił Tusk.
Jak przypomniał, "głosowanie jest absolutnie podstawowym obowiązkiem posła". - Czytam często o tych przypadkach, że tworzy się jakąś podkomisję, komisję specjalną. Później przewodniczący dostaje za to ekstra wynagrodzenie, a ona spotyka się raz do roku, a jej członkowie nawet nie wiedzą, że są w tej komisji - powiedział.
Upadek etosu pracy parlamentarzystki, parlamentarzysty, jest faktem, nie mam co do tego żadnych wątpliwości - ocenił lider PO. Dodał, że do tego dochodzi "fatalna organizacja pracy i arogancja PiS wobec parlamentarzystów".
Jak zaznaczył, "niczego lepszego nie wymyślono, jak jawność w życiu publicznym, jeśli chodzi o tego typu zachowania". - Będę miał wpływ na to, jak wyglądają listy do parlamentu i tam kwestia nieobecności i pasywności, lenistwa parlamentarnego, będzie odgrywała bardzo istotna rolę, czy ten ktoś dostanie się na listę i które miejsce na tej liście będzie miał - zapewnił Tusk.
Dodał, że zastanowi się nad takimi regulacjami, które "przynajmniej utrudnią bumelanctwo na skalę, z którą dzisiaj mamy do czynienia".