Korupcja jest strukturalnym problemem instytucji Unii Europejskiej. To problem kulturowy. Sposób w jaki instytucje unijne są zorganizowane prowadzi do odgrodzenia się ich pracowników od świata tzw. zwykłych ludzi. Stają się oni częścią klubu rządzącego się własnymi zasadami. Żeby należeć do tego klubu trzeba robić rzeczy, które niekoniecznie są w interesie publicznym, ale w interesie członków klubu - podkreśla prof. Furedi.
Kiedy stworzy się to poczucie odmienności, podszyte również poczuciem wyższości, to powstaje mentalny klimat, w którym jest przyzwolenie na korupcję. Zatem fakt, że określone jednostki używają środków publicznych dla prywatnych celów, czy przyjmują walizki pieniędzy, to symptom właściwego problemu. Powtarzam, tym sednem problemu są kulturowe postawy - działanie instytucji na zasadzie klubu kolesi mających wpływ na tworzenie legislacji na różnych etapach jej powstawania - dodaje socjolog.
O klubie decydują trzy cechy
Pytany, co konkretnie decyduje o tym, że wyżsi rangą pracownicy unijnych instytucji za fasadą różnych nazw tworzą jeden klub, Frank Furedi wylicza ich cechy: nierozliczalność, tajność i izolacja.
Zacznijmy od ostatniego punktu. Oddzielając ludzi od ich narodowych instytucji, Unia tworzy nowy rodzaj człowieka, który nie jest lojalny wobec swojego kraju, czy nawet partii, ale jest lojalny wobec klubu. Jest odizolowany od tzw. zwykłych ludzi. Kolejna cecha, to tajność. Regularnie próbujemy w MCC Brussels ustalić dokładnie, jak powstaje jakaś konkretna legislacja. Kto ponosi odpowiedzialność za takie czy inne sformułowanie w prawie. Kto za tym lobbował. I jest to niemożliwe. Na określonym poziomie szczegółowości nie da się wyciągnąć tych informacji - podkreśla ekspert.
Wreszcie nierozliczalność. Nie jest żadną tajemnicą, że urzędnicy unijni nie podlegają demokratycznym procedurom oceny - uzupełnia.
Co jest lekarstwem na korupcję?
Dopytywany, dlaczego lobbowanie w instytucjach unijnych i próby ich korumpowania są opłacalne, odpowiada: UE jest bardzo silną gospodarką. Jeśli komuś uda się wejść na ten rynek na korzystnych zasadach, to jego światowa pozycja gwałtownie wzrasta. Dlatego Marokańczycy, Bliski Wschód, Chińczycy - dosłownie wszyscy - są tak aktywni - tłumaczy prof. Frank Furedi.
Remedium jest Europa narodów. Państwo narodowe w wielu dziedzinach działa znacznie lepiej niż ponadnarodowa organizacja. Istnieje ogromna potrzeba poważnej, racjonalnej dyskusji nt. tego, co działa, a co nie działa i wyciągnięcia z tego praktycznych wniosków. Jest oczywiście kilka rzeczy, które UE robi dobrze - współpraca gospodarcza, wolny przepływ ludzi. Ale jest też wiele dziedzin, w których instytucje unijne dzięki przyznanym, bądź uzurpowanym kompetencjom, Europejczyków ograniczają - wskazuje, dodając, że dostrzega potencjał możliwości zmian.
Nie ma beznadziejnych sytuacji. Gdyby udało się stworzyć sojusz z krajów Europy Środkowo-Wschodniej i Włoch, podążający w tym samym kierunku, to myślę, że bylibyśmy zaskoczeni, jak wiele można zmienić na lepsze - konkluduje naukowiec.
Z Brukseli Artur Ciechanowicz