Około 320 firm i 80 instytucji naukowych, które łącznie zatrudniają ok. 12 tys. osób – tak mniej więcej wygląda dziś polski sektor kosmiczny. Budujące go instytucje zajmują się m.in. tworzeniem oprogramowania do analizy danych dostarczanych przez satelity i budową komponentów do obiektów wysyłanych w przestrzeń. Jak twierdzą jego przedstawiciele, mogłyby jeszcze więcej, ale do tego potrzeba współpracy z rządem. A ten – choć chciałby opanować 3 proc. europejskiego budżetu na ten cel – od lat nie ma wizji, jak to zrobić. Tak wynika z dokumentów, które Stowarzyszenie Polskich Profesjonalistów Sektora Kosmicznego (PSPA) uzyskało od Ministerstwa Rozwoju i Technologii oraz Ministerstwa Edukacji i Nauki.

Reklama

Przedstawiciele PSPA chcieli dowiedzieć się, jak rządowi idzie realizacja Polskiej Strategii Kosmicznej, przyjętej w 2017 r. Głównym wnioskiem, który wyłania się z odpowiedzi resortów, jest to, że na polski sektor kosmiczny nie ma spójnego pomysłu, a rządzący przerzucają się odpowiedzialnością za niego. Przykładowo: kluczowa ustawa, która uchwalałaby Krajowy Program Kosmiczny, od lat nie może trafić do Sejmu. Powstały już co najmniej cztery jej wersje, a ta najbardziej aktualna już przez osiem miesięcy leży w kancelarii premiera, czekając na wpisanie do prac legislacyjnych rządu. Problem w tym, że jeśli KPK nie zostanie przyjęty do wyborów parlamentarnych, które odbędą się na przełomie października i listopada, prace legislacyjne trzeba będzie rozpocząć od nowa. Taki los spotkał inną regulację – ustawę o Krajowym Rejestrze Obiektów Kosmicznych. Prace nad nią przeciągały się tak długo, że po wyborach w 2019 r., zgodnie z zasadą dyskontynuacji, wylądowała w koszu. Przez ostatnie cztery lata nie została stamtąd wyciągnięta.

CZYTAJ WIĘCEJ W ŚRODOWYM "DZIENNIKU GAZECIE PRAWNEJ">>>