Sondaż przeprowadzony przez ośrodek United Sur veys dla DGP i RMF FM nie pozostawia złudzeń: chcemy, by państwo pomagało finansowo parom, które chcą skorzystać z procedury in vitro. Za takim pomysłem opowiada się 67 proc. kobiet i 64 proc. mężczyzn. Jeszcze ciekawiej się robi, gdy spojrzymy na wyniki w podziale na elektoraty. W grupie sympatyków obozu rządzącego za partycypacją finansową budżetu państwa w tych zabiegach opowiada się 44 proc. ankietowanych, przeciwnych jest 37 proc., a 18 proc. nie ma zdania. Bardziej jednoznaczni w ocenie są wyborcy opozycji (83 proc. „za”) oraz niezdecydowani (79 proc. popiera ten pomysł).
Wyniki tego sondażu mogą być kłopotliwe dla Prawa i Sprawiedliwości. To obecny obóz rządzący w 2016 r. zniósł możliwość państwowego dofinansowania zabiegów in vitro. – Nie zabraniamy in vitro, ale nie stać nas na finansowanie tego programu z budżetu państwa – przekonywała ówczesna rzeczniczka rządu Elżbieta Witek. Ale nie jest tajemnicą, że politycy PiS zakręcili kurek z pieniędzmi z powodów ideologicznych. Procedura in vitro, choć dająca parom realną szansę na posiadanie potomstwa, budzi kontrowersje w środowiskach konserwatywnych z uwagi na konieczność zamrażania zarodków powstałych w trakcie procedury. Dziś in vitro jest finansowane przez niektóre samorządy (na szczeblu gminnym czy wojewódzkim). Stołeczny ratusz informuje nas, że w Warszawie w latach 2017–2022 dofinansowano z programu miejskiego 8819 prób zapłodnienia pozaustrojowego. W tym czasie z programu skorzystało 8337 par, wśród których u 2943 potwierdzono ciąże.