"Wysocy rangą przedstawiciele Kremla kontynuują spotkania z kierownictwem Białorusi. To działania, które mogą stwarzać warunki do wznowienia rosyjskiego ataku z terytorium Białorusi, jednak nie musi koniecznie tak być i nie dojdzie do tego w najbliższych tygodniach" - ocenia ISW, odnotowując, że w czwartek doszło do kolejnej rozmowy telefonicznej ministrów obrony obu krajów. W jej trakcie omawiano dwustronną współpracę wojskową, zastosowanie środków odstraszania strategicznego oraz "postępy w przygotowaniach" Regionalnego Zgrupowania Wojsk. Nie podano jednak bardziej szczegółowych informacji.

Reklama

Scenariusze ataku z Białorusi

Tego samego dnia w Mińsku był minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow – odbył on spotkania z Alaksandrem Łukaszenką i nowym szefem dyplomacji białoruskiej Siarhiejem Alejnikiem.

ISW ocenia, że scenariusz ponownego ataku z Białorusi na początku roku jest mało prawdopodobny, biorąc pod uwagę obecną aktywność rosyjskiej armii na terytorium tego kraju. Jako "bardziej prawdopodobny" think tank ocenia ewentualny atak pod koniec roku, np. jesienią.

Reklama

ISW podsumowuje, że obecnie siły rosyjskie odbywają rotacje szkoleniowe, a następnie są wysyłane na front we wschodniej Ukrainie. "Nie zaobserwowano przesłanek świadczących o tym, że siły rosyjskie na Białorusi dysponują strukturami dowodzenia i kontroli, niezbędnymi do zimowego lub wiosennego ataku na Ukrainę, przed którym władze ukraińskie ostrzegały pod koniec 2022 r." – pisze ISW.

Zaznacza jednocześnie, że jest to możliwe później (choć wciąż mało prawdopodobne), np. jesienią, gdy (jak informuje ukraiński wywiad) planowane są duże wspólne rosyjsko-białoruskie manewry – Zapad i Tarcza Związku.

Nowy "najgroźniejszy scenariusz"

Ten scenariusz, który ISW nazywa nowym "najgroźniejszym scenariuszem" (most dangerous course of action, MDCOA), odbywałby się już w nowych warunkach – po zakończeniu w Rosji cyklu wiosennej kampanii poborowej i ewentualnych kolejnych zaciągach rezerwy. Przesunięcie czasowe może pozwolić rosyjskiej zbrojeniówce na lepsze przygotowanie materiałowe.

"Alaksandr Łukaszenka w dalszym ciągu próbuje balansować i równoważyć wpływy Kremla, przedstawiając Białoruś jako suwerenne państwo w ramach zdominowanego przez Rosję Państwa Związkowego" – oceniają analitycy.

Groźby Pieskowa i Miedwiediewa

Amerykański ośrodek zwraca uwagę, że Kreml nasila operację informacyjną, promującą fałszywą narrację o "eskalacji" w przypadku otrzymania przez Ukrainę od Zachodu broni, która objęłaby swoim zasięgiem okupowany Krym. Chodzi m.in. o wypowiedź rzecznika Kremla, który powiedział, że taki obrót spraw spowodowałby przeniesienie "konfliktu na zupełnie nowy poziom", groźny dla Zachodu.

ISW podkreśla, że Krym to terytorium Ukrainy i zgodnie z prawami i normami konfliktów zbrojnych ma ona prawo do atakowania rosyjskich celów wojskowych na Krymie. Co więcej, zgodne z prawem międzynarodowym jest także atakowanie celów militarnych na terytorium samej Rosji – państwa napadającego.

"Groźby Pieskowa to część rosyjskiej operacji informacyjnej, mającej na celu zniechęcenie Zachodu do wspierania Ukrainy i nie odpowiadają faktycznym zdolnościom Rosji do eskalacji przeciwko Zachodowi" – zaznaczają amerykańscy eksperci.

Jako bardzo mało prawdopodobne uważają oni użycie przez Rosję broni nuklearnej przeciwko Ukrainie, a "niezwykle mało prawdopodobne" – przeciwko Zachodowi, pomimo rosyjskich sugestii o możliwej eskalacji jądrowej.

Po raz kolejny z takimi groźbami wystąpił wiceszef rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa, były prezydent i premier Dmitrij Miedwiediew, który oświadczył m.in., że "państwo jądrowe nie może przegrać dużego konfliktu, od którego zależą jego losy". Jego wypowiedzi, które ISW ocenia jako ekstremistyczne, wpisują się - zdaniem ekspertów - w próby zastraszania Zachodu i powstrzymania dostaw broni dla Ukrainy.