Dotychczas Orlen w nieoficjalnych rozmowach stał na stanowisku, że na swoich węgierskich stacjach nie będzie sprzedawał rosyjskiej ropy. Może być jednak inaczej.
Zwolnieni z sankcji
- Orlen na Węgrzech zainteresowany jest wyłącznie sprzedażą detaliczną. By ją prowadzić, potrzebna jest dostępność paliw po konkurencyjnych cenach. Jeżeli Orlen w umowie z Węgrami nie zapewnił sobie dostępu do magazynów paliw, do których mógłby sprowadzić je cysternami, a następnie przechowywać, będzie musiał je kupić na miejscu - mówi ekspert od rynku paliw.
To oznacza, że polska firma będzie zdana na dostawy od lokalnego lidera - koncernu MOL. Należy do niego jedyna zlokalizowana na Węgrzech rafineria Dunai Finomító. Przerabia się w niej ok. 165 tys. baryłek dziennie. W zdecydowanej większości (65 proc.) jest to surowiec rosyjski. Rafineria jest połączona z Rosją ropociągiem Przyjaźń (Drużba). W ostatnim półroczu tylko dwa razy wstrzymywano dostawy. Raz z powodu nieuregulowania przez Węgrów płatności za przesył paliw. Drugi raz 15 listopada, gdy w wyniku rosyjskiego ostrzału Ukrainy ucierpiał system zasilający pompy.
MOL może kupować ropę z Rosji, bo węgierski rząd uzyskał wyłączenia w VI pakiecie sankcji unijnych nałożonych na Rosję. Pakiet ogłoszono w czerwcu br. Wchodzi w życie 5 grudnia, choć sankcje na produkty ropopochodne będą obowiązywały od lutego przyszłego roku. Poza Węgrami czasowe zwolnienie z obowiązku uczestnictwa w sankcjach uzyskały też Czechy i Słowacja. W przypadku Węgier nie określono na razie horyzontu czasowego.
Rosyjski surowiec jest tańszy o ok. 35 proc. od ropy typu Brent.
Importowanie ropy spoza Węgier jest technicznie możliwe, ale wiąże się z wyższymi kosztami. W pobliżu są rafinerie w Czechach (należące do Orlenu) i Austrii, a także Rumunii. Te należące do MOL znajdują się na Słowacji oraz w chorwackiej Rijece. Ten ostatni zakład ma możliwość importu różnych gatunków ropy naftowej. - Formalnie Orlen nie będzie sprowadzał paliwa z Rosji, bo kupuje je na rynku lokalnym. Firmy nie interesuje jego pochodzenie, ale produkt - podkreśla nasz rozmówca.
Cena urzędowa
Jest jeszcze inny powód kupowania paliwa od MOL. Orlen będzie musiał się dostosować do wciąż obowiązującego na Węgrzech rozporządzenia rządu z listopada 2021 r. Określa ono maksymalne ceny sprzedaży dla posiadaczy prywatnych aut z węgierskimi tablicami rejestracyjnymi. Rozporządzenie obowiązuje do 31 grudnia br., ale można się spodziewać przedłużenia jego działania. Powód? Zniesienie cen regulowanych doprowadziłoby do wzrostu cen paliw nawet o 100 proc., co mocno przełożyłoby się na inflację, która przekracza 22 proc.
Stacje mają obowiązek sprzedawać Węgrom paliwa po stawkach urzędowych. Ceny „komercyjne” wolno im stosować wobec obcokrajowców, firm i przy sprzedaży benzyny bądź oleju napędowego o wyższych parametrach. Konkurenci MOL odkupują od węgierskiego koncernu paliwo po 480 forintów (ok. 5,5 zł) za litr i za tyle samo sprzedają (mogą zarobić na usługach dodatkowych). To, ile paliwa mogą od niego kupić podmioty trzecie, określa sam MOL. Efektem są zdarzające się braki na stacjach takich operatorów, jak OMV czy Shell. Teoretycznie mogliby zaopatrywać się w rafineriach poza Węgrami, ale na stacjach sprzedawaliby paliwo ze stratą.
Nie wiadomo, czy Orlen ma ustalenia z węgierską firmą, które pozwolą mu uniknąć takich sytuacji.
Tygodnik HVG informuje, że węgierska spółka rozwiązuje umowy z niezależnymi stacjami benzynowymi. Jest to tłumaczone koniecznością odtworzenia rezerwy strategicznej. Została uszczuplona latem, gdy rząd uwolnił ją w celu zrekompensowania ograniczonych mocy produkcyjnych wywołanych remontem rafinerii.
W pierwszych trzech kwartałach MOL wykazał prawie 1,8 mld dol. zysku netto. To więcej niż w całym 2021 r., najlepszym w dotychczasowej historii węgierskiego koncernu.
MOL chwali się na polskiej stronie internetowej tym, że „paliwa sprzedawane na nowo przejętych w Polsce stacjach będą w pierwszej kolejności pozyskiwane z polskich rafinerii”. - Orlen wchodzi na rynek obwarowany rozmaitymi obostrzeniami, pozycja MOL w Polsce będzie o wiele lepsza. U nas dominuje wolny rynek, tego o Węgrzech powiedzieć nie można - zwracają uwagę nasi rozmówcy.
O pochodzenie paliw, które Orlen będzie sprzedawał na Węgrzech, zapytaliśmy biuro prasowe płockiej spółki. Nie uzyskaliśmy odpowiedzi na pytania.