"Gigantyczna inflacja. Rekordowa drożyzna. Państwowy monopolista łupiący kierowców olbrzymimi marżami. Rząd drenujący kieszenie podwyższonym VAT-em. A premier zwołuje konferencję, by kolejny raz popiszczeć nt. poprzedników. Zakompleksiony mazgaj" – napisał Budka we wtorek na Twitterze.
Podniesienie wieku emerytalnego
Tego dnia zwołana została konferencja prasowa premiera Morawieckiego oraz wiceprezesa PiS, europosła Joachima Brudzińskiego i minister rodziny i polityki społecznej Marleny Maląg. Morawiecki rozpoczął od nawiązania do podniesienia wieku emerytalnego przez rząd PO-PSL: Dokładnie 10 lat temu PO i PSL wystawiły pewnego rodzaju wyrok na wszystkich polskich pracowników. Dla ciężko pracujących kobiet na terenach wiejskich podnieśli wiek emerytalny z 55 do 67 lat. Dla kobiet, które pracowały w różnych zakładach pracy, z 60. roku życia wiek emerytalny do 67, a dla mężczyzn - o dwa lata, z 65 na 67 lat.
Drodzy seniorzy, my was nigdy nie zostawimy – oświadczył Morawiecki. Chcemy być z wami i udowodniliśmy to przez te wszystkie lata. Zastanówcie się, czy chcecie być przedmiotem manipulacji tych, którzy dzisiaj udają wrażliwych, a po wyborach wiadomo, co robią, bo zawsze to robili. Czy chcecie postawić na wiarygodność, na to, że staramy się zrealizować wszystko, co zapowiadamy – przemawiał.
Wprowadzona w 2012 roku reforma zakładała wzrost wieku emerytalnego o trzy miesiące każdego roku począwszy od 2013 r. Tym samym mężczyźni mieli osiągnąć docelowy wiek emerytalny (67 lat) w 2020 r., a kobiety - w 2040 r. Regulacja przewidywała też możliwość przejścia na wcześniejszą, tzw. częściową emeryturę (miały do niej prawo kobiety w wieku 62 lat z co najmniej 35-letnim stażem ubezpieczeniowym - obejmującym okresy składkowe i nieskładkowe - oraz mężczyźni, którzy ukończyli 65 lat i mieli co najmniej 40 lat stażu ubezpieczeniowego). Osoby, które przepracowały co najmniej 30 lat na roli, mogły również przechodzić na wcześniejszą emeryturę: w wieku 55 lat - kobiety i 60 - mężczyźni.