Lider PiS Jarosław Kaczyński spotkał się w czwartek z mieszkańcami Chojnic (woj. pomorskie). Podczas wystąpienia powiedział, że walka polityczna w Polsce jest niezwykle ostra. Przed chwilą słyszeliśmy tutaj, jak się siłą dobijano, by wejść do tej sali. My jesteśmy gotowi odpowiadać na każde pytanie; jesteśmy gotowi dyskutować z każdym - a nie uczestniczyć w awanturach albo nawet w bójkach - powiedział.

Reklama

"Zniszczymy tych ludzi"

Po tych słowach wystąpienie prezesa PiS zostało przerwane przez jedną z osób na sali. Kaczyński zapewnił, że odniesie się do głosu z sali w dalszej części spotkania. Kontynuując wywód ocenił, że walka polityczna w Polsce z pewnością jest "tak ostra, ponieważ interweniują tu siły zewnętrzne". Są zaangażowane wprost - choćby to niedawanie nam środków z KPO, wbrew prawu, wbrew traktatom europejskim - mówił. Jak ocenił, w Polsce są osoby, które bardziej sobie cenią "państwa zewnętrzne" niż Polskę, "w szczególności Niemcy". Tacy ludzie dziś z całą pewnością są zaangażowani w to, żeby Polskę właśnie poprzez tę metodę walki politycznej degradować; by wprowadzać do życia publicznego przemoc, rzucanie kamieniami... przepraszam, że tak mówię, ale po prostu zwykłe chamstwo, sprowadzać nasze społeczeństwo do poziomu lumpenproletariatu - to jest cel tych ludzi - stwierdził.

Reklama
Reklama

Polska nie może być silnym narodem, nie może mieć silnego państwa - bo to się nie podoba naszym sąsiadom. Otóż nie - będziemy mieli silne państwo i zniszczymy tych ludzi - oświadczył prezes PiS.

Komentarz rzecznika PiS

Rzecznik PiS komentując w Polsat News wypowiedź Kaczyńskiego zwrócił uwagę, że "od pewnego czasu mamy do czynienia z takimi zjawiskami nasilonej agresji, jeżeli chodzi o polskie społeczeństwo, zwłaszcza jeżeli chodzi o drugą stronę sceny politycznej". Ze słowami bardzo wulgarnymi, agresywnymi, które padają ze strony zwolenników PO. Tych, którzy wspierają Donalda Tuska i którzy bardzo często pojawiają się również na naszych spotkaniach. Również na spotkaniu w Chojnicach byli zwolennicy Donalda Tuska, którzy w sposób bardzo agresywny zachowują się nie tylko wobec polityków, ale także wobec ludzi, którzy chcą się spotkać z prezesem Jarosławem Kaczyńskim, ubliżając im i uniemożliwiając im udział w spotkaniu - mówił Bochenek.

Dopytywany o słowa "zniszczymy tych ludzi", polityk apelował, aby nie interpretować ich dosłownie. Myślę, że prezes Kaczyński miał na myśli przede wszystkim postawy takie agresywne w życiu politycznym, publicznym, które niestety stają się naszą codziennością i jest przyzwolenie z drugiej strony na tego typu zachowania - zauważył.

Dodał, że nie słyszał krytyki z strony liderów Platformy - jeśli chodzi o obelgi i agresję kierowaną pod adresem zwolenników PiS. Nie może być przyzwolenia na tego typu zachowania w życiu publicznym, ponieważ jeżeli dopuszczamy do tego typu wypowiedzi agresywnych liderów politycznych czy społecznych, to doprowadzamy również do degradacji społecznej, grup społecznych - stwierdził Bochenek.

Niewpuszczenie lokalnej stacji radiowej

Pytany o zarzuty, że na czwartkowe spotkanie nie wpuszczono lokalnej stacji radiowej wskazał, że redakcje, które chciały wziąć udział w spotkaniach mogły się wcześniej zapisać. Tak jak na każde inne spotkanie, jest przyznawana akredytacja - należy się zgłosić i jeżeli takie redakcje pojawiają się na liście, to są wpuszczane. Natomiast jeżeli ktoś w ostatniej chwili przychodzi, to trudno dla niego nagle wygospodarować miejsce - tłumaczył polityk PiS.

Zwrócił też uwagę, że zwolennicy PiS nie przychodzą na spotkania z Donaldem Tuskiem i nie ubliżają ludziom, którzy chcą się z nim spotkać, w przeciwieństwie do tych, którzy sprzyjają Tuskowi.

Nasi zwolennicy nie mogą przyjść na spotkanie z prezesem Kaczyńskim w spokoju, tylko muszą mierzyć się z grupą skrajnie wulgarnych, agresywnych osób - podkreślił Bochenek.

Autor: Rafał Białkowski