W poniedziałek do Sejmu wpłynął poselski projekt noweli ustawy o zasadach zarządzania mieniem państwowym oraz ustawy o zasadach kształtowania wynagrodzeń osób kierujących niektórymi spółkami, przygotowany przez posłów PiS. Nowe przepisy powoływały Radę do spraw bezpieczeństwa strategicznego, która oceniałaby przesłanki zawarte we wniosku dotyczącym np. odwołania członków organów nadzorczych oraz odwołania lub zawieszenia w czynnościach członków organów zarządzających. Chodzi o spółki o strategicznym znaczeniu dla bezpieczeństwa państwa i regionu: PERN, Orlen, PSE, Gaz-System, Polfa Tarchomin.

Reklama

Projekt "nie będzie procedowany"

W środę rano rzecznik PiS Radosław Fogiel powiedział, że po pogłębionej analizie okazało się, że "są wątpliwości natury konstytucyjnej" i projekt dotyczący utworzenia Rady ds. bezpieczeństwa strategicznego nie będzie procedowany.

O decyzję klubu PiS wycofania się z projektu dziennikarze pytali w Sejmie liderów opozycji.

Reklama

Wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski (KP-PSL) uznał, że powodem tej decyzji był negatywny wpływ projektu na wyborców. - To działa niezwykle demotywująco, jeśli wierchuszka władzy okopuje się w spółkach Skarbu Państwa i daje komunikat do swojego elektoratu: my sobie jakoś poradzimy, a wy róbta, co chceta - powiedział Zgorzelski. - To zadziałało bardzo negatywnie, jeśli chodzi o czynnik mobilizujący - dodał.

Zwrócił uwagę, że prezes PiS Jarosław Kaczyński jeździ co weekend po kraju, motywując zwolenników, a w tym samym czasie - jak mówił Zgorzelski - "kilku kolesiów ze spółek Skarbu Państwa, chcąc sobie zapewnić lukratywne posady, pokazuje, że nie wierzy w zwycięstwo".

- Wczoraj rozmawiałem też z przedstawicielem prezydenta w innej sprawie i usłyszałem, że prezydent do tego projektu podchodzi krytycznie. Myślę, że to też miało wpływ - zaznaczył Zgorzelski.

Reklama

Szef klubu KO Borys Budka powiedział z kolei, że ma nadzieję, że "Jarosław Kaczyński obudził się, wysłuchał co miał mu Donald Tusk do powiedzenia, zrozumiał, że nie powinien iść tą drogą, dlatego wycofał się z tej ustawy".

- Tak zupełnie poważnie - to pokazuje wielki chaos i patologię obozu władzy. Tam każdy zgłasza co chce, tam może przyjść jeden czy drugi menadżer i podsunąć projekt ustawy i posłowie to zgłaszają. Wszyscy widzą, co wyczynia (prezes PKN Orlen) Daniel Obajtek, który doprowadza do tego, że mamy niekorzystną dla Skarbu Państwa fuzję najpierw z Energą, a potem z Lotosem, wreszcie z PGNiG. Ale to on daje kasę na PiS-owskie eventy. To spółki Skarbu Państwa sponsorują pikniki europosłów i inne wydarzenia, to potem są tego efekty, że mogą wszystko, jeśli chodzi o legislację - powiedział Budka.

Zarazem zwrócił uwagę, że "pod projektem ustawy o korycie dla ludzi w spółkach Skarbu Państwa podpisał się szef dyscypliny partyjnej, pan Waldemar Andzel". - Skoro się podpisał, musiało być zielone światło - ocenił Budka.

Polemizował ze stwierdzeniem, że wycofanie się z projektu mogło nastąpić pod naciskiem Solidarnej Polski. - Czy ktokolwiek uwierzy, że Solidarna Polska, jeden z największych beneficjentów tej pajęczyny oplatającej spółki Skarbu Państwa, byłaby przeciwko takiej ustawie? Czy ktokolwiek uwierzy, że ludzie Ziobry będą upominać się o jakiekolwiek wartości? Nie, to był jasny sygnał - siadajmy do negocjacji i w tych strategicznych spółkach musimy mieć swoich ludzi - ocenił Budka.

Kontrowersyjny projekt

Zgodnie z projektem kadencja organów nadzorczych i organów zarządzających PERN, Orlenu, PSE, Gaz-Systemu oraz Polfy miała być wspólna i trwa 5 lat. Projektowana Rada do spraw bezpieczeństwa strategicznego miałaby oceniać przesłanki zawarte we wniosku dotyczącym np. odwołania członków organów nadzorczych oraz odwołania lub zawieszenia w czynnościach członków organów zarządzających.

Podmiotami uprawnionymi do złożenia wniosku - w przypadku odwołania członka organu nadzorczego - miałby być akcjonariusz posiadający prawo do żądania umieszczenia spraw w porządku obrad lub podmiot uprawniony do odwołania, z kolei - w przypadku odwołania lub zawieszenia członka organu zarządzającego - organ nadzorczy spółki lub jej przewodniczący.

Zgodnie z projektowanymi przepisami, Rada przy wydawaniu opinii ws. odwołania lub zawieszenia w czynnościach członków organów zarządzających miałaby brać pod uwagę w szczególności "stopień realizacji celów zarządczych i strategii spółki, wynik ekonomiczny oraz ocenę prowadzonych inwestycji"; w sprawach wymagających rozstrzygnięcia, Rada miałaby podejmować uchwały większością trzech czwartych głosów w obecności co najmniej czterech piątych składu.

W skład Rady ds. bezpieczeństwa strategicznego miałoby wchodzić pięciu członków. Trzech z nich miałby powoływać Sejm, z kolei po jednym - Senat i prezydent. Kadencja członków Rady miałaby trwać 6 lat, nie przysługiwałoby im wynagrodzenie.

Autorzy projektu uzasadniali, że w okresie przemian na rynku energetycznym związanych z wdrażaniem tzw. Europejskiego Zielonego Ładu oraz z uwagi na rosyjską agresję na Ukrainę "niezwykle istotne jest zagwarantowanie realizacji spójnej strategii spółek o kluczowym znaczeniu dla bezpieczeństwa państwa i regionu, zwłaszcza w ramach przedsięwzięć długofalowych, które umożliwią utrzymanie jej konkurencyjności oraz zapewnienie dostaw energii elektrycznej i paliw".

Piotr Śmiłowicz