Bucior znalazł się dziś w krzyżowym ogniu pytań posłów Lewicy Tomasza Kamińskiego i Sławomira Kopcińskiego, którzy wskazali, że w latach 1999-2007 OFE zarobiły 24,8 mld zł, a w 2008 r. straciły 24,2 mld zł.
"Po 10 latach funkcjonowania zyski i straty OFE w zasadzie się bilansują. Oznacza to, że przyszli emeryci dostaną niższe świadczenia od tych, jakie otrzymywaliby, pozostając w ZUS" - mówił Kamiński. Kamiński pytał też, czy państwo właściwie nadzoruje OFE, czy mogą one swobodnie "tracić pieniądze" gromadzone przez podatników na przyszłe emerytury.
Według wiceministra Buciora nie można mówić, że stopa zwrotu w OFE jest zerowa. Jego zdaniem błędem jest też twierdzenie, że przyszli emeryci mają tylko tyle pieniędzy, ile wpłacili do 2007 roku.
Tłumaczył, że średnia wartość tzw. jednostki rozliczeniowej w OFE wynosiła na koniec 2007 r. 28,6 zł, co oznaczało wzrost o 18,6 zł w stosunku do wartości początkowej tej jednostki, ustalonej na 10 zł. Na koniec 2008 r. jej wartość spadła średnio o ok. 4,5 zł i wyniosła 24,15 zł.
"To nie jest spadek do zera. Poza tym nikt dziś nie odchodzi na emeryturę z OFE. Za kilkanaście lat wartość jednostki może wynosić nawet np. 58 proc., co będzie oznaczało realny zarobek i wyższą emeryturę" - wyjaśniał Marek Bucior.
Tylko w ciągu 2008 roku Otwarte Fundusze Emerytalne straciły ponad 24 miliardy złotych na inwestycjach w akcje firm giełdowych - wyliczali dziś w Sejmie posłowie Lewicy. Wskazywali, że straty OFE wchłonęły cały zysk, który fundusze wypracowały przez 10 lat. Wiceminister pracy Marek Bucior odpowiadał: "To nie jest spadek do zera. Poza tym nikt dziś nie odchodzi na emeryturę z OFE".
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama