Gdy Rosja skupia się na unikaniu kompromitacji na Donbasie, sypie się pax Russica w Azji Centralnej. Każdy, kto ma do załatwienia jakiś własny interes, a czuł się blokowany czy choćby onieśmielany przez Moskwę, dostrzegł dla siebie okno możliwości. Agresja Rosji na Ukrainę może się skończyć całą serią mniejszych wojen i przemeblowaniem politycznym w Azji. Ostatnie starcia na granicy Armenii z Azerbejdżanem i Kirgistanu z Tadżykistanem to tylko przygrywka. W próżnię najchętniej wchodzą Chiny.
Pekin dał Rosjanom zielone światło na tę wojnę, postrzegając Moskwę jako sojusznika w starciu geopolitycznym z Zachodem, ale przeciągający się konflikt pokazuje mu, że Zachód nie jest taki słaby, jak to przedstawiały CCTV i RT. To zaś odstrasza Xi Jinpinga przed podjęciem podobnych działań wobec Tajwanu, a na dokładkę komplikuje chińskie pomysły związane z Inicjatywą Pasa i Szlaku, czyli korytarzem transportowym łączącego ChRL zEuropą.
Im większy popłoch Rosgwardii pod Iziumem, tym większa ochota Pekinu, by przestać choćby udawać równoprawność w relacjach z Rosją. Na czwartkowym spotkaniu z Xi Putin czuł się w obowiązku zapewnić, że Rosja „szanuje zrównoważone stanowisko chińskich przyjaciół w związku z kryzysem ukraińskim” i „rozumie pytania i zaniepokojenie tą kwestią”. – W trakcie spotkania oczywiście szczegółowo wyjaśnimy nasze stanowisko – mówił Putin, potępiając zarazem „prowokacje USA i ich satelitów w Cieśninie Tajwańskiej”.
Reklama