Chodzi o sprawę zakupu przez Ministerstwo Zdrowia w kwietniu 2020 r. 1 tys. 241 respiratorów. Miała je dostarczyć firma E&K, należąca - według mediów - do handlarza bronią Andrzeja I. Spółka z umowy wywiązała się tylko częściowo - do Polski trafiło jedynie 200 respiratorów. W związku z niedotrzymaniem terminu dostaw sprzętu, który miał trafić do MZ w kwietniu i w maju 2020 r., resort odstąpił od umowy. Na firmę nałożono kary w wysokości 10 proc. wartości niezrealizowanego zamówienia, a za opóźnienie w dostawie w wysokości 0,2 proc. wartości dostawy za każdy dzień zwłoki. Prokuratura wydała za Andrzejem I. list gończy.
W ubiegłym tygodniu posłowie KO Dariusz Joński i Michał Szczerba poinformowali, że otrzymali od Komendanta Głównego Policji pismo, informujące o śmierci w dniu 20 czerwca br. Andrzeja I. w Albanii. Posłowie KO w ramach kontroli poselskich zajmowali się sprawą respiratorów od dwóch lat. Później media podawały, że ciało Andrzeja I. zostało sprowadzone do Polski, tutaj skremowane i pochowane.
W środę Joński i Szczerba na konferencji prasowej mówili o kolejnych okolicznościach śmierci poszukiwanego 71-latka. Z naszych informacji wynika, że od momentu śmierci tego mężczyzny do momentu wywozu ciała poza granice Albanii do Polski nie było tam służb specjalnych, nie było prokuratury ani policji - mówił Joński. Podkreślił, że nie pobrano także odcisków palców ani nie przeprowadzono badania DNA.
Relacjonując dalszy bieg wydarzeń, poseł powiedział, że 27 czerwca do zakładu pogrzebowego w Łodzi przysłano wszystkie dokumenty, natomiast samo ciało zostało przywiezione do Łodzi w nocy z 2 na 3 lipca - było sprowadzone do Polski przez zagraniczną firmę. 4 lipca w Łodzi dokonano kremacji, a 5 lipca urna z prochami została przewieziona do Lublina.
4 lipca, w dniu, kiedy ciało było skremowane, nie było w Łodzi policji, nie było prokuratury, nie było służb specjalnych, nie było również bliskich (zmarłego) - podkreślił poseł. Zwrócił przy tym uwagę, że zarówno w Albanii, jak i w Łodzi nie było "tych, którzy mogliby zidentyfikować" zmarłego.
"Kto zidentyfikował ciało?"
Kto w takim razie zidentyfikował ciało zmarłego - pytał poseł KO. Podkreślał, że jest to "kluczowe" pytanie, na które wszyscy oczekują odpowiedzi.
Szczerba mówił, że w tej sprawie dziennikarze i posłowie opozycji "zastępują państwo", które w jego ocenie "nie zadziałało". Ani w Tiranie, ani w Polsce nikt się nie interesował, kto znajduje się w trumnie, która trafiła do spopielenia - mówił. Skierowaliśmy do różnych instytucji państwa, prokuratury, policji, placówki dyplomatycznej i konsularnej 100 pytań ws. śmierci handlarza bronią, do tej pory nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi - powiedział. W jego ocenie, jest to "zmowa milczenia, o której trzeba mówić wprost".
Bez komentarza
Rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn, pytany przez PAP o tę sprawę, powiedział, że nie będzie jej komentował.
W oświadczeniu, które przekazała PAP Prokuratura Regionalna w Lublinie, poinformowano, że ze wstępnych ustaleń dokonanych przez nią wynika, że "do zgonu Andrzeja I. nie przyczyniły się osoby trzecie". Prokuratura Regionalna w Lublinie zwróciła się z wnioskiem o międzynarodową pomoc prawną do Republiki Albanii w celu uzyskania m.in. dokumentacji dotyczącej zgonu Andrzeja I. - poinformował PAP rzecznik prasowy Karol Blajerski.
Przekazał też, że w toku postępowania, dotyczącego spółki Andrzeja I., "prokurator wykonuje czynności procesowe w postaci przesłuchań kolejnych świadków oraz gromadzi pozostały materiał dowodowy zmierzający do wyjaśnienia wszystkich okoliczności będących przedmiotem śledztwa". Z uwagi na dobro śledztwa szczegóły dotyczące zamierzonych czynności dowodowych oraz wyniki dotychczas wykonanych czynności powinny pozostać objęte tajemnicą postępowania przygotowawczego – podsumował.
Kolejne okoliczności śmierci Andrzeja I. opisały w środę dwa dzienniki. "Fakt" ujawnił, że mężczyzna, który ukrywał się przed polskim wymiarem sprawiedliwości w Tiranie, nie był w Albanii anonimowym człowiekiem. Znano go w kręgach wojskowych, a jego przyjacielem od lat był Ylli Zyla - w przeszłości szef wywiadu wojskowego decydującego m.in. o tym, komu albański rząd może sprzedawać broń - podał dziennik.
"To właśnie w towarzystwie Zyli Andrzej I. miał trzy miesiące temu wynająć mieszkanie w centrum Tirany, na drugim piętrze starej, zbudowanej w latach 50. XX w. kamienicy", w której ukrywał się Polak. "Fakt" ujawnił też treść policyjnego raportu, z którego wynika, że to właśnie były szef albańskiego wywiadu zawiadomił służby, że z jego przyjacielem mogło stać się coś niedobrego.
Również środowa "Gazeta Wyborcza" opublikowała materiał pt. "Tropem handlarza bronią", w którym napisała, że Andrzej I. "miał spółkę z byłym szefem albańskiego wywiadu wojskowego i w ogóle się nie ukrywał". "Choć handlarz był winny polskiemu państwu miliony, to po jego nagłej śmierci w Tiranie z tamtejszą prokuraturą polskie służby się nie kontaktowały" - ustaliła "GW".
"GW" zwróciła uwagę, że "spekulacje w Polsce dotyczące tego, czy jego śmierć nie została sfingowana po to, by handlarz uniknął odpowiedzialności za niespłacone zobowiązania, wywołała notatka prasowa albańskiej policji". "Nosząca datę 20 czerwca zawierała błędne inicjały I. (+A.H.+ zamiast +A.I.+). Nie zgadzał się również jego wiek. Policja podała, że miał 73 lata, choć w rzeczywistości jego wiek wynosił 71 lat" - napisała gazeta.
Autor: Daria Kania, Agnieszka Gorczyca, Aleksander Główczewski