Madryt będzie musiał przystać na ogłoszoną 20 lipca przez KE prepozycję redukcji zużycia gazu, pomimo swojego zdecydowanego sprzeciwu wcześniej. Zgodnie ze źródłami dyplomatycznymi, "istnieje wystarczająca większość dla zatwierdzenia planu KE", chociaż ta - według "ABC" - zgodziła się na pewne ustępstwa, np. decyzja o ogłoszeniu stanu zagrożenia energetycznego będzie wymagała akceptacji ze strony kwalifikowanej większości państwa w Radzie UE, a nie tylko KE.

Reklama

"To nie jest operacja ratowania Niemiec"

Propozycja redukcji gazu o 15 proc. w sytuacji kryzysowej ma być dyskutowana we wtorek w Brukseli na nadzwyczajnym spotkaniu ministrów energii państw UE.Spotkanie odbędzie się pod presją ogłoszonego w poniedziałek komunikatu rosyjskiego koncernu gazowego Gazpromu, że od dnia 27 zostanie zredukowany o połowę obecny przepływ gazu przez gazociąg Nord Stream, z 40 proc. do 20 proc. przepustowości (33 mln m3 gazu dziennie).

Według "ABC", "nie chodzi o wskazywanie, który kraj jako pierwszy zostanie dotknięty kryzysem energetycznym, gdyż jeżeli dojdzie do odcięcia rosyjskiego gazu, natychmiast wszystkie kraje zostaną nim dotknięte". "To nie jest operacja ratowania Niemiec - pierwszej gospodarki UE i głównego klienta rosyjskiego gazu, tylko całej UE" - dodały źródła, na które powołuje się dziennik.

Z Saragossy Grażyna Opińska