W wywiadzie dla dziennika "Handelsblatt" Mais wskazał, że specjalny fundusz dla armii w wysokości 100 mld euro jest ważny, ale pozostaje też kwestia czasu, w jakim przemysł będzie mógł projekty armii zrealizować.

Bezpośrednia odpowiedzialność Niemiec

Niemcy nie są jedynym klientem; obecnie siły zbrojne w całej Europie starają się o lepsze wyposażenie – zaznacza Mais.

Reklama

Minie dużo czasu, zanim w ręce naszych żołnierzy trafi nowy sprzęt. Dlatego znaczenie ma fakt, że część wyposażenia przekazaliśmy Ukrainie – mówi Mais. W jakiś sposób odczuwamy stratę każdej z (przekazanych) rzeczy, ale ten ból jest do zniesienia, bo wiemy, dlaczego rezygnujemy. Ukrainę trzeba wspierać w tej walce. (…) Ale spoczywa też na nas bezpośrednia odpowiedzialność za ochronę naszych partnerów z NATO, zwłaszcza Litwy.

Zadowolenie z Finlandii i Szwecji w NATO

Generał podkreślił, że z dużym zadowoleniem przyjął decyzję Finlandii i Szwecji o przystąpieniu do NATO.

Od dłuższego czasu bardzo ściśle współpracujemy z siłami zbrojnymi tych krajów. Obydwie są bardzo silne, wzmocnią sojusz. Operacyjnie jednak ta akcesja wiąże się z ogromnym wyzwaniem, ponieważ granica lądowa NATO z Rosją będzie dłuższa o 1350 km. Musimy teraz przygotować się do ochrony przed możliwymi atakami - wyjaśnia.

Mais ocenia, że na Ukrainie wojska rosyjskie zyskują z powrotem przewagę, głównie dzięki artylerii. Najwyraźniej posuwają się do przodu, kilometr po kilometrze – mówi. To wojna na wyniszczenie, która każe zastanawiać się, jak długo Ukraina będzie w stanie wytrzymać. Nie mówię tylko o sprzęcie, ale także o ludziach.

Reklama

"Zdumiewająca naiwność" Rosji

Widać, że w przewidywaniach mylono się co do kierunku rozwoju działań wojennych. Nie widzimy cyberwojny i precyzyjnej, zdominowanej przez zaawansowane technologie "czystej" wojny. Na Ukrainie toczona jest nieczysta walka, z brutalnymi atakami na ludność cywilną, co do których nie sądziłem, że zobaczymy je w Europie – podkreśla szef Bundeswehry.

Jak dodaje, "zdumiewająca jest naiwność, z jaką Rosja poszła na wojnę" i jak błędną taktykę obrała. Wiara dowództwa, że zostanie się przyjętym jako wyzwoliciel, skończyła się brakiem logistyki i przygotowania "planu B". Wojsko rosyjskie nie zostało przeszkolone na poziomie taktycznym i nie było w stanie elastycznie reagować. Dlatego faza pierwsza, czyli atak na Kijów, przerodziła się w katastrofę – ocenia generał.

Ale ostrzegałbym przed lekceważeniem Rosji. Jej armia jest coraz silniejsza, do tego prawie niewyczerpane zasoby. W systemie autokratycznym liczba ofiar wśród własnych żołnierzy wydaje się nie mieć znaczenia. Media rządowe służą propagandzie, a poparcie społeczne jest ewidentnie nadal wysokie. (…) Jednak jeśli chodzi o sprzęt, Rosja zdaje się zbliżać do swoich granic, na front wyjeżdżają już czołgi z lat 60. W każdym razie, na froncie nie widzieliśmy nowoczesnego czołgu typu Armata – podkreśla generał Mais.