Szef rządu przekonywał w niedzielę wieczorem podczas spotkania z mieszkańcami Opolszczyzny w Kędzierzynie-Koźlu, że w tym trudnym momencie należy wypracować najlepszy wspólny mianownik dla społeczeństwa i całego narodu.

Według Mateusza Morawieckiego Rosja czekała cały czas z cierpliwością na moment, kiedy Europa i demokratyczny świat będą zmęczone po pandemii i kryzysie gospodarczym i wtedy zaatakowała. W tym momencie Putin zaatakował. Najpierw naszą granicę polsko-białoruską, a potem zaatakował Ukrainę. Rosja zawsze wyczekiwała na problemy wewnętrzne (...) Rosji zawsze zależało na tym, żeby Polska była osłabiona. Osłabiona od zewnątrz - żeby groziły jej inne państwa - w tym przypadku konkretnie ona sama Rosja najbardziej, ale żeby była także zagrożona od wewnątrz - podkreślił.

Reklama

Według premiera od wewnątrz Polska może być najbardziej zagrożona "wojną wewnętrzną, gigantycznym sporem, Rowem Mariańskim czy Murem Chińskim zbudowanym przez tych, którzy nie patrzą na to co Polska teraz najbardziej potrzebuje, tylko na to, żeby wrócić do władzy". Uczulam państwa wszystkich na ten aspekt, bo można się spierać. W demokracji spór jest normalny, trzeba się spierać. Ale ktoś chce wywołać nienawiść, ogromną nienawiść, wzbudzić tą nienawiść, a ja nie mam nienawiści do nikogo- dodał.

Mateusz Morawiecki przywołał historię zaborów przypominając, że kiedy traciliśmy wówczas niepodległość Rosja i Prusy były imadłem, które na miażdżył. Wewnątrz państwa były również problemy. Jak mówił premier - grzech kłótni wewnętrznej oraz brak pracy nad jakością instytucji.

Szef rządu zwrócił uwagę, że tuż przed zaborami Polska była słaba. Sejm nie działał ponieważ były wieczne kłótnie, a Skarb Państwa był rozkradany - bez niego nie można było wystawić armii, która odstraszyłaby Rosję - wskazywał Mateusz Morawiecki.

Czy coś wam to przypomina? No właśnie, to przypomina ten czas, w którym kiedy przejmowaliśmy rządy po Platformie Obywatelskiej budżet był w zapaści - podkreślił szef rządu mówiąc, że wówczas nie było pieniędzy na 13 i 14. emeryturę, a waloryzacja była symboliczna. Dziś - jak zaznaczył - sama waloryzacja emerytur to 18 mld zł.

Premier przywołał ponadto słowa księcia Adama Jerzego Czartoryskiego. Mawiał, że w Polsce - z jego doświadczenia to wynika - są tylko dwie partie. Partia polska i partia antypolska, partia patriotyczna i antypatriotyczna - moglibyśmy powiedzieć. Zmieniają się czasy, zmieniają się szyldy partyjne, a mam wrażenie czasem patrząc na zachowanie niektórych, że tamte słowa cały czas są aktualne - kontynuował.

Reklama

Oby przyszło opamiętanie na tych najbardziej zacietrzewionych, bo dostrzegam też w niektórych partiach opozycyjnych próbę znalezienia jakiegoś rozwiązania, dobrej woli. Ale niestety nie dostrzegam tego u pana Tuska. To jest ten krzewiciel nienawiści, to jest ten który chce nas podzielić. Dlatego szanowni państwo, strzeżcie się przed jego przewrotnymi słowami - dodał szef rządu.

Morawiecki o nowym pomyśle dot. peletu

Mamy pewien pomysł, jak wykorzystać import z Ukrainy, aby w Polsce było jak najwięcej peletu - powiedział premier Mateusz Morawiecki na spotkaniu z mieszkańcami powiatu kędzierzyńsko-kozielskiego.

Kędzierzyn-Koźle to kolejny punkt szefa rządu w cyklu spotkań z mieszkańcami kraju "Porozmawiajmy o Polsce", które rozpoczęły się na początku czerwca.

Premier pytany był o wzrost cen peletu. Oprócz węgla jest olej opałowy, jest pelet, jest ekogroszek, są różne nośniki energii. Będziemy pracować nad takim mechanizmem, żeby po pierwsze tego peletu było więcej, bo jak będzie go więcej, to cena pójdzie w dół, dzisiaj jest cena wysoka. Mamy pewien pomysł, jak wykorzystać import z Ukrainy, aby tego peletu było jak najwięcej w Polsce - poinformował premier.

Bo to jest problem, że dużą część surowców ściągaliśmy z Rosji. Rosja atakując Ukrainę, zaatakowała całą Europę, jest embargo na węgiel od kwietnia, pelet, ekogroszek itd. wszystkie te kwestie są teraz w deficycie. Dlatego oprócz mechanizmów dopłat, nad którymi pracujemy, mechanizmów wsparcia finansowego, mamy inny problem, który rozwiązujemy - mówił. Poleciłem Spółkom Skarbu Państwa i premierowi Sasinowi, aby ściągnęli jak najwięcej ekogroszku i węgla energetycznego, zwłaszcza tego, który po przesortowaniu nadaje się do tych pieców, które teraz wielu Polaków ma. Bo brakuje węgla dzisiaj i staramy się ten problem skompensować poprzez import z Kolumbii, z Indonezji, wielu krajów świata - dodał Mateusz Morawiecki.

Premier pytany był też o wykorzystanie energii odnawialnej i atomowej. Energia odnawialna jest bardzo dobra, ale musi być połączona, skorelowana ze stałymi źródłami jak gaz i węgiel - tłumaczył. My mamy tylko dwa: węgiel brunatny, kamienny i gaz, i na pewno się ich nie pozbędziemy, bo nie mamy atomu. Chcemy pracować nad atomem, ale też nasi potencjalni partnerzy Francuzi i Amerykanie swoje projekty atomowe w ostatnich latach, mają bardzo wydłużone i o podniesionym budżecie - dodał. A to, jak tłumaczył "utrudniało szybkie wejście w ten temat". Premier Morawiecki dodał, że "ponadto pojawiły się nowe technologie atomowe, w które też wchodzą partnerzy prywatnie i państwowi". Ale nie ma tego atomu, najwcześniej będzie za siedem, osiem, dziesięć lat, ten duży atom za kilkanaście - powiedział. Dlatego nie będziemy zamykać elektrowni węglowych, będziemy dalej wydobywać węgiel: brunatny, kamienny, a także będziemy dalej utrzymywać elektrownie gazowy, aby mieć rzeczywistą suwerenność energetyczną - dodał.

autor: Michał Boroń, Marek Szczepanik