Dziennik dodaje, że terminy oddania projektu są przesuwane, a jego koszt urósł już prawie trzykrotnie.
Projekt e-Krew miał być ukończony w maju 2021 r. Od tego momentu miały działać baza krwiodawców oraz baza wszystkich zasobów krwi i jej preparatów. Krwiodawcy mieli się umawiać na pobranie przez internet i dostawać powiadomienia, kiedy krwi z ich grupy zabraknie. Szpitale miały zamawiać krew przez internet - przypomina "GW".
Gazeta pisze, że z tych planów nic nie wyszło. Nowy termin ukończenia projektu to grudzień 2023 r. - Prawdopodobnie nie zostanie dotrzymany – zdradza dziennikowi pracownik centrum.
"GW" zauważa, że im większe opóźnienie, tym większe koszty. - Początkowo miało to być 37 mln zł, z czego 30 mln zł z funduszy unijnych. Potem oszacowano, że potrzebne są 62 mln zł. Teraz to już 93 mln zł. I ta kwota może zostać wkrótce przekroczona, bo jak słyszymy: "to idzie jak krew z nosa" - podkreśla gazeta.
"GW" zapytała o przyczyny opóźnienia i wzrost kosztów - otrzymała odpowiedzi od Centrum e-Zdrowia z zaznaczeniem, że przygotowało je również Narodowe Centrum Krwi.
Pierwotne założenia na etapie przygotowania projektu nie uwzględniły dużej liczby skomplikowanych i zróżnicowanych procedur oraz procesów wewnętrznych systemu krwiodawstwa, które zostały szczegółowo i realistycznie rozpoznane dopiero na etapie pogłębionej analizy systemowej – tłumaczy "GW" CeZ.
Jako drugą przyczynę wzrostu kosztów CeZ wskazuje "Wyborczej": "konieczność wykonania nieplanowanych pierwotnie komponentów oprogramowania, z uwagi na bardzo duży i narastający poziom zróżnicowania urządzeń laboratoryjnych wymagających integracji."
Kolejny powód według CeZ to wzrost stawek rynkowych usług IT. Powodem opóźnienia ma też być "zmiana podejścia do wdrażania systemu".