Kary to 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata i obowiązek solidarnego naprawienia szkody w pełnej wysokości, wycenionej na nieco ponad 58,7 tys. zł. Sąd przyjął, że do przestępstwa doszło między 16 stycznia a 22 października 2019 roku, a działalność prowadzona była na szkodę firmy prowadzącej sklepy ze sprzętem AGD i RTV oraz grupy konkretnych pracowników.

Reklama

Według prokuratury, oskarżeni pracownicy wpisywali w systemie sprzedażowym dane fikcyjnych klientów, składali duże zamówienia na sprzęt AGD i RTV, by zyskać znaczny upust przy zakupie kolejnego produktu, potem zlecenia usuwali i kupowali przez internet sprzęt najbardziej zrabatowany, czasem nawet za złotówkę. Sieć handlowa miała stracić w ten sposób - przy zakupie łącznie blisko czterdziestu urządzeń (m.in. pralek, lodówek, czy telewizorów) - blisko 59 tys. zł.

Wspólnie i w porozumieniu

Chodziło o dwie osoby zatrudnione jako pracownicy działu sprzedaży w sklepie w Białymstoku. Prokuratura zarzuciła im, że działali wspólnie i w porozumieniu, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, a swoimi działaniami doprowadzili spółkę do niekorzystnego rozporządzenia mieniem, bo towar był kupowany w cenie znacznie niższej od rynkowej.

Reklama

Według ustaleń śledztwa, cały mechanizm przestępstwa oparty był o wykorzystanie zasad promocji polegającej na tym, że klient - kupując przez internet kilka rzeczy naraz - dostawał coraz większy rabat na kolejny sprzęt czy towar lub mógł dołożyć coś do zamówienia nawet za złotówkę. Oskarżeni wpisywali dane fikcyjnych klientów, mieli też wykorzystywać nieuwagę współpracowników, gdy ci nie wylogowali się z systemu informatycznego, usuwali wtedy z tego systemu większość zamawianych produktów pozostawiając ostatni, ten z największym rabatem, który faktycznie kupowali za taką zaniżoną kwotę.

Długa lista sprzętu

Na liście blisko 40 urządzeń AGD i towarów wymienionych w zarzutach, jest np. zamrażarka warta 1,4 tys. zł, trzy lodówki w cenach 1,7-3,6 tys. zł, pralka warta 2 tys. zł, okap kuchenny za 1,7 tys. zł, ekspres do kawy w cenie 2,6 tys. zł czy smartfon wart 2,4 tys. zł kupione po złotówce. Były to też np. telewizory, zmywarki, odkurzacze, czy roboty kuchenne kupione z dużymi rabatami.

Prokuratura wyrok pierwszej instancji - kary więzienia w zawieszeniu i obowiązek naprawienia szkody - uznała za satysfakcjonujący i nie składała apelacji. Zrobili to jednak obrońcy obu oskarżonych. Kwestionowali wysokość kary w części dotyczącej obowiązku naprawienia szkody oraz zarzut działania w porozumieniu.

Reklama

Sąd Okręgowy wyrok pierwszej instancji uznał jednak za prawidłowy i obie apelacje oddalił. Powołał się na zeznania świadków i obszerną dokumentację; w ustnym uzasadnieniu sędzia Wiesław Oksiuta przypomniał, że jeden z oskarżonych częściowo przyznał się, obaj dla potrzeb pracodawcy złożyli też oświadczenia niejako przyznając się do takich praktyk.

Sąd przyjął też za udowodnione, że sprawcy działali wspólnie i w porozumieniu.

Jak opisywał sędzia, oskarżeni czekali aż przy kasie nie będzie nikogo (czasem mówili, że mają zajęty komputer), skanowali kody towarów i dokonywali szybkiego rozliczenia transakcji płacąc gotówką i umieszczając ją w kasie. Zwrócił przy tym uwagę, że po odkryciu tego przestępstwa, sieć zmieniła regulamin promocji i praktyki pracy sprzedawców (muszą się logować przy każdej operacji).

Robert Fiłończuk, Sylwia Wieczeryńska