W wywiadzie opublikowanym w poniedziałek w "Polsce Zbrojnej" zwrócono uwagę na prowadzony od pierwszych dni wojny w Ukrainie intensywny ostrzał obiektów wojskowych i cywilnych przez Rosjan i w tym kontekście zapytano Błaszczaka, jakie możemy wyciągnąć wnioski z tego konfliktu w kwestii naziemnej obrony powietrznej.

Reklama

Ogromna rola dronów

Szef MON ocenił, że "rosyjska agresja na Ukrainę pokazała dobitnie, jak ogromną rolę na współczesnym polu walki odgrywają lotnictwo i systemy bezzałogowe, czyli drony". Konflikt ten pokazuje również intensywne wykorzystanie przez Rosjan rakiet balistycznych i manewrujących - dodał.

Reklama
Reklama

Szef MON zwrócił też uwagę, że "już w pierwszych dniach inwazji byliśmy świadkami zmasowanego ostrzału lotnisk, stacji radarowych i innych obiektów o dużym znaczeniu dla strony ukraińskiej". Nie zapominajmy również o atakach wymierzonych bezpośrednio w infrastrukturę krytyczną, jak sieci energetyczne czy wodociągowe, ale także cele cywilne - powiedział.

Jednocześnie zaznaczył, że ukraińska armia opierała się na postsowieckich systemach obrony przeciwlotniczej, które "nie były w stanie odeprzeć uderzeń w wystarczającym stopniu, mimo że sama ich obecność uniemożliwiła siłom rosyjskim uzyskanie panowania w powietrzu i przeprowadzanie bezkarnych ataków, wymusiła też operowanie ich lotnictwa na bardzo małych wysokościach".

Epokowa transformacja

Wojna w Ukrainie pokazuje, jak istotna jest dla systemu obrony państwa nowoczesna obrona przeciwlotnicza i przeciwrakietowa, którą trzeba postrzegać jako system wielowarstwowy i zintegrowany, gdzie poszczególne poziomy wzajemnie się uzupełniają i zwalczają zagrożenia w możliwie najbardziej efektywny sposób. Dlatego Wojsko Polskie przechodzi epokową transformację w dziedzinie obrony powietrznej - oświadczył.

Pytany, jakie będą inne elementy modernizowanego właśnie systemu obrony powietrznej, minister wskazał na najbardziej znane zakupy przeciwlotniczych i przeciwrakietowych zestawów średniego zasięgu Patriot w ramach programu "Wisła" oraz zestawów krótkiego zasięgu w programie "Narew".

Ich rakiety mogą zwalczać cele na odległościach od kilku do ponad 100 km. Nie powinniśmy zapominać także o najniższej warstwie obrony przeciwlotniczej z systemami, które wykorzystują pociski rakietowe Piorun i armaty przeciwlotnicze. Niezwykle istotny pod względem integracji zestawów na różnych poziomach jest nowy system dowodzenia i łączności - powiedział.

Kosztowny priorytet

Dopytywany przez "Polskę Zbrojną", czy baterie i dywizjony z zestawami krótkiego zasięgu będą zarządzane za pomocą amerykańskiego systemu dowodzenia IBCS [Integrated Air and Missile Defense Battle Command System], zamówionego w pierwszej fazie programu "Wisła" wraz z dwiema bateriami systemu Patriot, Błaszczak odparł, że IBCS będzie elementem integrującym wszystkie warstwy obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej w Polsce, zwłaszcza systemy kupione w ramach programów "Wisła" i "Narew".

Warto podkreślić, że Wojsko Polskie będzie jego pierwszym zagranicznym użytkownikiem. Nie można jednak zapomnieć, że w ramach zawartej w tym roku umowy z firmą MBDA na dwie jednostki ogniowe krótkiego zasięgu krajowy przemysł dostarczy system dowodzenia i kontroli dostosowujący polskie elementy, takie jak radary, do współdziałania z brytyjskimi wyrzutniami oraz rakietami CAMM [Common Anti-Air Modular Missile]. Wyniki i doświadczenia z tych prac będą podstawą do budowy nowego polskiego systemu dowodzenia - dodał.

Pytany był też, czy jest zagwarantowane finansowanie tych bardzo kosztownych transakcji. Tak. Zarówno zakontraktowane już dostawy sprzętu wojskowego, jak i planowane do zawarcia umowy – choćby ta na sześć kolejnych baterii systemu Patriot – mają pokrycie finansowe w planie modernizacji technicznej. Systemy obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej są bardzo kosztowne, ale stanowią priorytet, szczególnie w obliczu wydarzeń w Ukrainie - podkreślił Mariusz Błaszczak w rozmowie z "Polską Zbrojną".

Autor: Mieczysław Rudy