Większość krajów świata złagodziła restrykcje po zaszczepieniu dużego odsetka ludności, ale Chiny obstają przy zasadzie „zero covid” i dążą do całkowitej eliminacji wirusa. Od początku kwietnia surowym lockdownem objęty jest 25-milionowy Szanghaj, uznawany za najbogatsze miasto Chin.
Taktyka "zero covid" zostaje
Wicepremier Chin Sun Chunlan, odpowiedzialna za walkę z pandemią, potwierdziła w tym tygodniu, że taktyka „zero covid” nie zostanie zmieniona. Ogniska powinny być wygaszane natychmiast po wykryciu, by zapewnić, że epidemia jest pod kontrolą – powiedziała, cytowana przez agencję Xinhua.
Według dziennika „South China Morning Post” w coraz większej liczbie miast ujemne wyniki testów na koronawirusa sprzed najwyżej tygodnia są wymagane przy wejściu do szkół, miejsc pracy, restauracji i sklepów. Restrykcje wiązane są m.in. z planowanym na jesień XX krajowym zjazdem Komunistycznej Partii Chin (KPCh).
Sun oświadczyła, że w dużych miastach stałe punkty pobierania próbek do masowych testów przesiewowych powinny być tworzone na osiedlach, w parkach przemysłowych i okolicach biurowych tak, aby każdy mógł do nich dotrzeć piechotą w 15 minut. Zbudowane mają być również kolejne szpitale covidowe i masowe izolatoria.
WHO przeciwko "zero covid"
Strategię „zero tolerancji” dla koronawirusa w Chinach zakwestionował we wtorek szef WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus, oceniając, że jest ona niemożliwa do utrzymania. Ta wypowiedź wywołała ożywioną dyskusję w chińskich mediach społecznościowych, gdzie w ostatnich tygodniach narastała frustracja związana z lockdownem w Szanghaju i restrykcjami w innych miastach.
Wkrótce jednak dyskusja na temat słów Tedrosa została ocenzurowana, w sieci społecznościowej WeChat zakazano rozpowszechniania artykułu z oficjalnego konta ONZ, a możliwość wyszukiwania haseł „Tedros” i „Światowa Organizacja Zdrowia” została zablokowana. Rzecznik chińskiego MSZ Zhao Lijian zarzucił szefowi WHO, że jest „nieodpowiedzialny”.
Masowe badania ponad 500 mln ludzi mieszkających w dużych miastach Chin mogłyby tymczasem kosztować ten kraj 1,7 bln juanów (257 mld dolarów) w ciągu roku, czyli ok. 1,5 proc. całego chińskiego PKB za 2021 rok – podał „SCMP”, cytując szacunki ekonomisty z firmy Soochow Securities Tao Chuana.
Analityk podkreślił, że te koszty będą wywierały dodatkową presję na lokalne władze i finanse miast, nadwerężane już cięciami podatkowymi i inwestycjami w infrastrukturę, które mają na celu stymulację gospodarki.