Całkowity zakaz importu ropy i produktów naftowych z Rosji to najważniejszy element ogłoszonego wczoraj przez szefową Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen szóstego pakietu sankcji wobec Rosji. Kraje dostaną jednak na wygaszenie dostaw ze Wschodu aż pół roku w przypadku ropy naftowej i osiem miesięcy w przypadku przetworzonych produktów, takich jak płynny gaz (LPG) czy olej napędowy. – W ten sposób maksymalizujemy presję na Rosję, a jednocześnie ograniczamy do minimum skutki uboczne dla nas i naszych partnerów. Bo, żeby pomóc Ukrainie, nasza własna gospodarka musi pozostać silna – tłumaczyła przewodnicząca.
Zdaniem ekspertów rezygnacja z produktów naftowych będzie dla Unii znacznie trudniejsza niż z samej ropy. Gdy w ostatnich miesiącach dostawy surowca spadały – szacunkowo nawet o 40 proc. w porównaniu z zeszłym rokiem – zakupy produktów z rosyjskich rafinerii rosły.
Europa boi się, czy znajdzie alternatywne źródła dostaw. W środę ropa drożała o prawie 4 proc. i nie mamy co liczyć na stabilizację cen na stacjach paliw. Jak mówi nam Urszula Cieślak z BM Reflex, w obliczu niepewnej sytuacji na rynkach, skoków walut i rosnących obaw przed kryzysem dalsze wahania są tu niemal gwarantowane.
Prognozy analityków mówią o cenach na stacjach paliw zbliżonych do obecnych, czyli w okolicach 6,60 zł za litr benzyny, 7,40 – dla diesla i w granicach 3,80 w przypadku LPG. Problem w tym, że wyzwania związane z procesem zastępowania dostaw stawiają pod znakiem zapytania wszelkie prognozy, a pole do redukowania cen poprzez obniżki podatków zostało już przez rząd wyczerpane.
Wejście w życie nowego pakietu wymaga zgody wszystkich państw członkowskich. Ta spodziewana jest w piątek. Początkowo na czele przeciwników embarga stały Niemcy, Austria i Węgry; jednak ostatecznie tylko to ostatnie państwo oraz sąsiadująca Słowacja będą miały możliwość odejścia od importu surowca z Rosji później niż pozostałe 25 państw.
Według ekspertów brukselskiego Instytutu Bruegla przyjęta przez Komisję forma embarga w stosunkowo niewielkim stopniu uderzy w surowcowe zyski Kremla. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem byłoby obłożenie dostaw rosyjskich wysoką karną taryfą lub specjalnym podatkiem. Takie pomysły formułował w ostatnich tygodniach m.in. polski rząd.
CZYTAJ WIĘCEJ W CZWARTKOWYM WYDANIU "DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ">>>