Sebastian Stodolak: Wideo, na którym w środku nocy informuje pan swojego sąsiada prof. Paula Milgroma, że dostaliście Nobla, zrobiło w internecie furorę.

Robert B. Wilson: Faktycznie. Dla mnie to była niezwykła chwila.
Nobel był w pana wypadku ukoronowaniem osiągnięć czy raczej motywacją do dalszej pracy?
Reklama
I tym, i tym. Wciąż mam sporo motywacji do pracy. Na przykład dzisiaj dla pana przerwałem pracę na temat gier powtarzanych, którymi można opisać zachodzące wielokrotnie interakcje społeczne i wytłumaczyć choćby zjawisko altruizmu. Obecnie skupiam się na dawaniu podarunków. Niskokosztowy podarunek dla małżonki może być dla niej dużą korzyścią, za którą się kiedyś odwdzięczy w nieproporcjonalnie większy sposób. Intuicyjnie wydaje się, że to oczywiste, i obie strony będą widzieć korzyść we wzajemnym obdarowywaniu się. A jednak standardowa teoria gier miała problemy z wyjaśnianiem tego rodzaju interakcji. Problemem było wykorzystanie odpowiedniego konceptu równowagi. Wykorzystaliśmy doskonałą równowagę Nasha w podgrach (John Nash to wybitny matematyk i ekonomista, laureat Nagrody Nobla – red.) i udało się wspomnianą podarunkową wymianę w modelu przewidzieć.
Reklama
Przyznam, że chyba nie uda mi się nadrobić zaległości matematycznych szybkim wyszukiwaniem w Google’u. Niewiele z tego rozumiem.
Chodzi o to, że trudno wyjaśnić nieproporcjonalne obdarowywanie się, bez założenia czysto altruistycznych motywacji, wychodząc od całkowitej racjonalności i interesu własnego. Moralny imperatyw obdarowywania bliskich musi się przecież skądś brać. Skąd, jeśli nie z altruizmu? Nasz model pokazuje, jak rozwiązać tę trudność.
Ale przecież ostatnie dwie dekady to seria odkryć w ekonomii, które prowadzą do wniosku, że ludzie racjonalni nie są. Coś przeoczyłem?
Ekonomia behawioralna, o której pan mówi, zakłada, że ludzkie zachowanie wykazuje anomalie i odbiega od idealnie racjonalnych standardów. Twierdzi też, że istnieją przypadki, gdy ludzie zachowują się nieegoistycznie. Według ekonomii behawioralnej dla twoich decyzji status quo ma znaczenie; to, gdzie jesteś, ma znaczenie, istotne też gdzie chcesz być, czy to, jak daną opcję ci się przedstawi. Behawioryści wykazują te efekty laboratoryjnie – nazywają je m.in. efektami kadrowania. To odbiega od modeli teorii gier. W teorii gier zakładamy, że to, co ludzie preferują, nie zależy od punktu wyjścia, w jakim się znajdują.