DGP: Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przekonuje, że jesteśmy świadkami opadania nowej żelaznej kurtyny. Świat znowu rozpada się na bloki?
Michał Baranowski: Jeśli tak miałoby się stać, to po jednej stronie są tylko Rosja i Białoruś. Moskwa jest odosobniona - na pomoc nie spieszą jej ani Chiny, ani Indie, choć przecież Pekin oraz Nowe Delhi są wstrzemięźliwe, jeśli chodzi o nakładanie sankcji czy o potępienie agresji na Ukrainę podczas głosowania w ONZ. A po drugiej stronie jest zaskakująco zmobilizowany i zjednoczony demokratyczny Zachód. Zachód w sensie globalnym, który tworzą kraje z Ameryki Północnej, Europy i Azji.
Dlaczego Zachód w ciągu kilku dni zdecydował się na tak radykalne ruchy jak sankcje czy zablokowanie gazociągu Nord Stream 2?
Putin nie docenił zdeterminowania prezydenta Bidena, prezydenta Zełenskiego i kanclerza Scholza. I właśnie największy zwrot widzimy w polityce niemieckiej - to Berlin jest kołem napędowym, jeśli chodzi o zmianę polityki Unii Europejskiej wobec Moskwy. Gdy rozmawiam z Francuzami, to mówią, że np. sfinansowanie przez UE zakupu broni dla Ukrainy stało się możliwe, bo Berlin zmienił zdanie. Niemcami niesamowicie wstrząsnęło to, że Putin pokazał twarz autorytarnego agresora.
Jak powinniśmy odczytywać zapowiedzi Putina o podniesieniu stanu gotowości wojsk strategicznych?
Putin wojny na Ukrainie nie wygrywa wystarczająco szybko, a być może jej w ogóle nie wygra. A spodziewał się przecież błyskawicznego zwycięstwa. Jest teraz jak szczur zapędzony w kąt. Ale szczur z bronią nuklearną. Dwa miesiące temu nikt by się jego słowami zbyt mocno nie przejął, lecz od tego czasu Putin przekroczył tak wiele granic, iż nie można założyć, że nie użyje sił jądrowych. W ubiegłym tygodniu nie wyobrażałem sobie eskalacji. Teraz to się zmieniło.