W najbliższych dniach Warszawa będzie szukać poparcia dla tego pomysłu. Oficjalnie wyszedł z nim Andrzej Duda. – Inicjatywa prezydenta ma na celu wykorzystanie unikatowego momentu, w którym nikt już nie ma wymówki. - Ukrainie natychmiast należy zaproponować perspektywę europejską – mówi prezydencki minister odpowiadający za sprawy zagraniczne Jakub Kumoch. Identyczne spojrzenie ma kancelaria premiera.
Polska będzie kontynuowała starania o uzyskanie przez Ukrainę statusu kandydata do członkostwa w UE – potwierdza Piotr Müller, rzecznik rządu. Pomysł był już omawiany podczas piątkowego spotkania Bukareszteńskiej Dziewiątki w Warszawie. Ukraińcy dostaliby wsparcie w momencie toczenia walk z Rosją i potwierdzenie, że Zachód otwiera dla nich drzwi. Jednak, jak tłumaczy nam jedna z osób z obozu władzy, przyznanie Ukrainie statusu kandydata to nie byłby wyłącznie gest polityczny. Polskie władze liczą, że dzięki temu łatwiej byłoby przyznać Ukrainie pieniądze z unijnych funduszy na odbudowę, kiedy walki się zakończą.
Tam dziś są wysadzone mosty, zniszczone linie energetyczne, uszkodzone budynki. Skala wsparcia będzie musiała być bardzo duża. Ukraińcy już dziś potrzebują takiej perspektywy – zauważa nasz rozmówca. Ale to niejedyny powód, chodzi także o gospodarcze perspektywy. Ukraińska gospodarka miała problemy już wcześniej, więc tym bardziej będzie je miała po zawieszeniu broni. Unijne fundusze mogłyby zastąpić pieniądze na inwestycje, których w tych okolicznościach trudno się spodziewać od prywatnych firm. Pomysł zakłada także dopuszczenie Ukrainy do wspólnego rynku, jeszcze zanim zostałaby członkiem UE, to także miałoby gospodarczo wspomóc ten kraj w odbudowie ze zniszczeń wojennych. W tej sprawie Kancelaria Prezydenta współpracuje z zapleczem premiera, działania są koordynowane. Gdy Andrzej Duda ogłaszał pomysł w mediach społecznościowych, Mateusz Morawiecki rozmawiał o nim z kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem.
Reklama