Marceli Sommer: Czy Orlen ma przygotowane analizy dotyczące odporności na scenariusz częściowego lub całkowitego odcięcia rosyjskich dostaw ropy naftowej?
Daniel Obajtek: Jesteśmy odporni. Nie czekaliśmy z dywersyfikacją na obecny kryzys. Stawiamy na ten kierunek od czterech lat. Mamy silnych partnerów, którzy zabezpieczają i mogą zabezpieczyć dostawy do naszych rafinerii – zarówno tych w Płocku, jak i w Czechach, i na Litwie. Dzięki naszym decyzjom Orlen stanowi dziś ważne ogniwo w bezpieczeństwie energetycznym całego regionu: Litwy, Łotwy, Estonii, Czech. A częściowo nawet Ukrainy, bo przecież nawet po zamknięciu granicy białoruskiej z Litwą dla transportu kolejowego sprzedajemy im nasze produkty z rafinerii w Możejkach. Jest to możliwe, bo z myślą o bezpieczeństwie logistyki kupiliśmy 100 proc. udziałów w litewskiej spółce Mockavos Terminalas. W ten sposób możliwość dostawy produktów naftowych do Ukrainy koleją jest dzisiaj gwarantowana.
Według danych za 2020 r. z Rosji pochodziło nadal około dwie trzecie polskich dostaw ropy.
Ale nasza rafineria w Płocku jest już zdywersyfikowana w ok. 50 proc. A dodajmy, że jeszcze w 2013 r. 98 proc. naszej ropy pochodziło ze Wschodu. Mamy elastyczne umowy długoterminowe, w ramach których możemy dostosować poziom dostaw. Uzupełnieniem są umowy krótkoterminowe i zakupy na rynku spotowym. Dokonaliśmy niezbędnych zakupów dla naszych laboratoriów i w ciągu ostatnich lat testowaliśmy naszą infrastrukturę pod kątem różnych gatunków ropy. Oprócz tego mamy zapasy obowiązkowe, które mogą zapewnić bezpieczeństwo w okresie przejściowym. Mamy dostęp do ropy z Arabii Saudyjskiej, Morza Północnego, Afryki Zachodniej czy USA. Przez jeden kryzys udało nam się już zresztą przejść z powodzeniem: w 2019 r. w związku z zanieczyszczeniem chlorkami surowiec ze Wschodu nie płynął do polskich rafinerii przez 46 dni. Mimo to rynek był zabezpieczony i nie mieliśmy odczuwalnego wzrostu cen.
CZYTAJ WIĘCEJ W CZWARTKOWYM WYDANIU "DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ">>>