Jak na razie jednak - jak pisze Bloomberg - rozmowy z Chinami nie przyniosły żadnych rezultatów. Amerykańscy i europejscy negocjatorzy rozmawiają więc także z Indiami, Koreą Południowa czy Japonią, by - w razie wojny na Ukrainie - mieć czym zastąpić rosyjski gaz. Według Bloomberga, zwrócono się też do Kataru, Egiptu czy Nigerii oraz do amerykańskich koncernów jak Chevron czy Exxon.
Zarówno Bruksela, jak i Waszyngton boją się bowiem, że jeśli Putin zaatakuje Ukrainę, to w odpowiedzi na surowe sankcje Zachodu, Rosja wstrzyma dostawy gazu do Europy, a dostawy tego paliwa ze Wschodu stanowią 40 proc. zapotrzebowania krajów UE.
Produkcji gazu nie da się szybko zwiększyć
Jak jednak przypomina Bloomberg, w przeciwieństwie do ropy naftowej, produkcji gazu nie da się od razu szybko zwiększyć. Stąd Amerykanie wpadli na inny pomysł - starają się przekonać nabywców gazu, by ci zrezygnowali z dostaw dla siebie i przekazali te transporty Europie. Według portalu, na takie rozwiązanie zgadzają się Indie - państwowa firma GAL już i tak często sprzedaje dostawy z USA do państw Europy, teraz tylko przyspieszono by ten proces. Z kolei unijni urzędnicy rozmawiają o wymianie długoterminowych kontraktów gazowych z krajami Azji - państwa te przejęłyby dostawy z Rosji, w zamian oddając swoje z innych źródeł.