Norweska telewizja NRK pod koniec grudnia zwróciła uwagę na powroty Polaków do ojczyzny, na które wpływ ma wzrost płac w Polsce oraz spadek wartości korony. Jak wykazano, norweskiej branży budowlanej i stoczniowej zaczyna brakować pracowników.
Różnice kulturowe
Istnienie tego trendu potwierdza w rozmowie z PAP prawnik i socjolog Artur Kubik, kierujący związkiem zawodowym zrzeszającym w Norwegii kilka tysięcy Polaków, Litwinów, Słowaków, a także Norwegów. - Decyzje o wyjeździe z Norwegii nie są łatwe i ludzie podejmują je indywidualne. Jednak rzeczywiście od pięciu lat ruch powrotny jest bardziej zauważalny, a wpływ na to może mieć jeszcze pandemia - podkreśla.
Jak dodaje, "oczywiście nie jest tak, iż mamy do czynienia z masowym opuszczaniem Norwegii". - O ile kilka lat temu bilans migracyjny był znacznie na plus na korzyść Norwegii o tyle ostatnie lata pokazują, iż jedne osoby wyjeżdżają, drugie przyjeżdżają do Norwegii, i ten bilans praktycznie wychodzi na zero.
Kubik zwraca uwagę na różnice kulturowe, które zaczynają mieć znaczenie po dłuższym pobycie w kraju fiordów.
- Społeczeństwo norweskie jest zamknięte, choć Norwegowie uważają siebie za socjalnych i kontaktowych. Nie są oni Amerykanami, Włochami, to jest raczej drugi koniec skali. Trzeba tu pomieszkać długi czas, aby nawiązać bliższe relacje, nie zawsze są one do końca koleżeńskie jakby mogło się wydawać - zauważa.
Wysokie ceny
Innym problemem wskazanym przez Kubika są wysokie ceny w Norwegii. - Podejmując decyzję o wyjeździe bierze się pod uwagę wysokość zarobków, a nie zawsze myśli o kosztach utrzymania, a te w ostatnich latach bardzo wzrosły - podkreśla.
- Polacy przez pierwszy okres na emigracji, aby żyć na poziomie Norwegów przywożą część produktów z Polski albo ze Szwecji (także tańszej). Przez ostatnie półtora roku z powodu restrykcji covidowych jest to bardzo utrudnione - dodaje.
Według Kubika nie bez znaczenia jest zmniejszenie różnicy w poziomie życia między Norwegią a Polską. - W Polsce spadło bezrobocie, bardzo poprawiła się infrastruktura - uważa.
W opinii szefa związku zrzeszającego m.in. polskich pracowników w Norwegii, Polacy opuszczają kraj fiordów także z powodu rozczarowania państwem socjalnym za jaki uważana jest Norwegia. W tym względzie sytuacja w Polsce poprawiła się za sprawą świadczeń rodzinnych.
Kontrowersje wokół Barnevernet
- Polacy wyjeżdżają z Norwegii także przez Barnevernet (Urząd ds. dzieci - przyp. PAP). Emigruje się, aby poprawić życie najbliższym, a nie pod błahym lub wymyślonym powodem utraty dzieci. Znam rodziny, które z powodu Barnevernet częściowo lub w całości opuściły Norwegię. Niektórzy wrócili do Polski, gdyż nie chcieli ryzykować - podkreśla.
Przed Trybunałem Praw Człowieka toczy się wiele spraw związanych z Barnevernet przeciwko Norwegii.
Według Kubika rozczarowaniem może być wysokość norweskiej emerytury, która "nie jest tak wysoka, jak wielu się wydaje". - W jednym z przypadków za 15 lat pracy w stoczni w Polsce oraz 15 lat w Norwegii norweskie świadczenie okazało się niewiele większe od tych z ZUS - zaznacza.
Z interwencji podejmowanych przez związek zawodowy Solidariet w Norwegii wynika również, że jest problem z uzyskaniem i utrzymaniem prawa do zasiłków. - Mamy nieodparte wrażenie, że cudzoziemcy dość często są dyskryminowani. Mieliśmy sprawę zasiłku dla bezrobotnych w przypadku dwóch naszych członków: Norweżki i Polaka, pracujących jako kelnerzy w tym samym miejscu. Wniosek w przypadku kobiety został rozpatrzony w ciągu kilku dni, a Polak czekał kilka miesięcy - wymienia.
Dyskryminacja w pracy
Według Kubika innym problemem, z jakim mierzą się Polacy w Norwegii, jest także dyskryminacja w miejscu pracy. - Często interweniujemy w sytuacjach, gdy Norwegowie mają wyższe pensje, a od Polaków oczekuje się, że będą pracować więcej. I nie są to odosobnione przypadki - stwierdza.
- Wielu naszych rodaków to ambitni ludzie, ale niestety zdarzają się sytuacje, gdzie podcina im się skrzydła, wśród członków Solidaritet są także np. lekarze, gdzie daje się zauważyć, iż pomimo doświadczenia, kompetencji i wiedzy nie awansują tak szybko jak ich norwescy koledzy. Norwegia to nie są Stany Zjednoczone - kwituje związkowiec.