- Musimy dostosować unijną politykę klimatyczną do możliwości wszystkich państw, a nie do oczekiwań tych najbogatszych. Dlatego zaproponuję na Radzie Europejskiej dwa rozwiązania, które mogą skutecznie wyhamować rosnące ceny prądu. Po pierwsze, Unia powinna wprowadzić maksymalne stawki za emisję CO2, przynajmniej na jakiś czas, bo to one napędzają inflację na rynkach energetycznych - powiedział Morawiecki w swoim podcaście.
Przypomniał, że "uprawnienia do emisji CO2 stały się towarem, którym można grać na giełdzie tak samo, jak złotem, ropą czy akcjami spółek".
- Jeszcze w 2017-2018 roku płacono od 5 do maksymalnie 15 euro za tonę. Tymczasem obecnie cena przekracza 60 euro, a tylko w ciągu roku ceny poszły w górę o 100 procent. To czysta spekulacja, na której zarabia garstka inwestorów, a na której tracą miliony rodzin i tysiące firm - podkreślił Morawiecki.
Rząd chce likwidacji systemu ETS dla budownictwa i transportu
Poinformował, że polski rząd opowiada się także za rezygnacją z systemu ETS dla budownictwa i transportu.
- Po drugie Wspólnota powinna wycofać się z nowego systemu ETS dla budownictwa i transportu, bo po jego wprowadzeniu ceny energii ponownie wystrzelą w górę, a to odczuje w swoich portfelach większość mieszkańców Unii - zaznaczył.
W jego ocenie,"wzrost cen uprawnień nie przekłada się na korzystne dla klimatu zmiany, a jedynie nieproporcjonalnie zwiększa obciążenia odbiorców energii elektrycznej, także wszystkich odbiorców w Polsce".
- Proponujemy włączenie do unijnej klasyfikacji gazu i energetyki jądrowej oraz zachowanie przez unię zasady neutralności technologicznej. Proponujemy też, żeby państwa członkowskie zdefiniowały swoje minimalne poziomy produkcji energii elektrycznej, które pozwolą utrzymać bezpieczeństwo sieci przesyłowych - podsumował premier.
System ETS jest systemem pułapów i handlu. Polega na wprowadzeniu limitu łącznych emisji niektórych gazów cieplarnianych emitowanych przez instalacje objęte systemem. Z czasem limit ten jest obniżany, co ma sprawić, że łączne emisje spadną.