Eksplozja materiałów wybuchowych miała miejsce około godziny 6 na korytarzu podczas transportu.
Małgorzata Gicewicz, zastępca Prokuratora Rejonowego w Skarżysku-Kamiennej, poinformowała, że prokuratura zakończyła już oględziny miejsca wypadku. Sporządzono protokół oględzin, dokumentację fotograficzną, zabezpieczono szereg dowodów rzeczowych na potrzeby późniejszych ekspertyz sądowych – powiedziała prokurator.
Prokuratura podała, że sekcja zwłok 41-letniej kobiety odbędzie się we wtorek 14 września. Zlecono też szereg czynności policji, w tym m.in. przesłuchania świadków.
Z racji miejsca, w którym zdarzenie wystąpiło, przesłuchanie na miejscu było niemożliwe. Nie tylko ze względów bezpieczeństwa, ale również na charakterystykę zakładu, w którym doszło do zdarzenia, czyli w sekcji zbrojeniowej, do której dostęp ma ścisłe grono osób. Przesłuchania będą prowadzone w prokuraturze i komendzie - powiedziała.
Prokuratura zleci również przygotowanie ekspertyz i opinii przez biegłych w zakresie badania materiałów wybuchowych. Celem będzie ustalenie przyczyn eksplozji, czy było to wynikiem błędu ludzkiego, złego przeszkolenia pracownika, zmęczenia materiału, czy też wyprodukowania złego towaru – zaznaczyła.
W tym zakresie niewykluczona jest też ekspertyza biegłego z zakresu produkcji broni i amunicji. Zasięgnięta zostanie również opinia biegłego z zakresu bhp. Prokuratura będzie ustalać m.in., czy pracownicy byli właściwie przeszkoleni i czy zdarzenie zaistniało ze względu na niewłaściwie wykonywanie obowiązków.
Wyjątkowo nieszczęśliwy rok w zakładach
Z nieoficjalnych informacji wynika, że do wypadku doszło na korytarzu wydziału, w którym są pakowane spłonki, czyli małe ładunki wybuchowe. Mogło chodzić o spłonki wykorzystywane w amunicji o kalibrze 23 milimetry.
To drugi śmiertelny wypadek, do którego doszło w tym roku w zakładzie Mesko. 29 kwietnia miała miejsce eksplozja w budynku, gdzie wytwarzane były ładunki wybuchowe. Ciężko ranna została 48-letnia kobieta. W wyniku poniesionych obrażeń zmarła 17 czerwca.
Z ustaleń pokontrolnych PIP w Kielcach wynikało, że do wypadku przyczynił się brak doświadczenia, tolerowanie przez osoby sprawujące nadzór odstępstw od przepisów zasad bezpieczeństwa i higieny pracy, jak również stosowanie niewłaściwej technologii.