Dojdzie do tego, że podwładni będą pod koniec roku odmawiać przyjęcia podwyżek oraz rocznych nagród, byle tylko nie przekroczyć ustawowego limitu wynagrodzenia i nie musieć zwracać całej ulgi przy zeznaniu rocznym – komentuje Daniel Więckowski, doradca podatkowy i partner w LTCA. Nowa preferencja została skonstruowana z myślą o osobach zarabiających miesięcznie od 5701 zł do 11 141 zł, czyli od 68 412 zł do 133 692 zł rocznie.

Reklama

Wystarczy jednak przekroczyć ten limit choćby o złotówkę, a ulga przepadnie. Wtedy powstanie problem, bo zasadniczo pracodawcy będą musieli uwzględniać preferencję już w trakcie roku, przy obliczaniu miesięcznych zaliczek na PIT od wynagrodzeń.

Jeżeli roczne przychody pracownika zostaną przekroczone chociażby o 1 zł (przykładowo wyniosą 133 693 zł), to pracownik będzie musiał dopłacić PIT, składając zeznanie roczne – potwierdza dr Jowita Pustuł, doradca podatkowy i radca prawny w J. Pustuł i Współpracownicy Doradztwo podatkowo-prawne.

Czy w takiej sytuacji fiskus będzie mógł zażądać również odsetek za zwłokę od zaniżonych w trakcie roku zaliczek na PIT? – Moim zdaniem nie, bo jednak w trakcie roku pracodawca prawidłowo kalkulował wysokość zaliczki miesięcznej – odpowiada ekspertka.

Reklama

Monitoring wynagrodzeń

W ocenie doradców niemały kłopot będą też mieli pracodawcy. Będą musieli stale monitorować wynagrodzenie miesięczne każdego pracownika. Będzie to uciążliwe zwłaszcza w sytuacji, gdy wynagrodzenie podwładnego zmienia się co miesiąc, bo pracownik za każdym razem dostaje np. premię od sprzedaży, której wysokość jest zmienna.

Ale na prawo do ulgi może też wpłynąć jednorazowy bonus, niekoniecznie pieniężny.

Reklama

Nowa preferencja, choć nazywana ulgą dla klasy średniej, to tak naprawdę "ulga dla pracowników”. Nie będzie bowiem przysługiwać ani przedsiębiorcom, ani osobom wykonującym wolne zawody, czy to na podstawie umowy zlecenia, czy umowy o dzieło.

CZYTAJ WIĘCEJ W PONIEDZIAŁKOWYM WYDANIU DGP >>>>>>>>