DGP: Czy obóz rządzący ma się bać prezesa NIK?
Jakub Banaś: Jarosław Kaczyński dobrze czuje politykę i rozumie, że wybory kopertowe to był dopiero początek. Najbardziej obawia się NIK jako instytucji, która konsekwentnie będzie pokazywać zinstytucjonalizowane złodziejstwo, zalegalizowaną korupcję jaka rozkwitła pod rządami partii mającej prawo i sprawiedliwość w nazwie. Boi się, bo PiS wyrosła na deklaracji walki z tymi patologiami i rozliczenia poprzedniej władzy PO-PSL. I tę narracją, o walce z układami, czyszczeniu „świętych krów”, PiS legitymizuje swoje rządy, kupuje nią swoich wyborców skłonnych w to prostodusznie wierzyć, zwłaszcza że na ich konta przelewa się kasa od państwa, biznes się kręci a rekordowe zadłużenie państwa pozostaje dla wielu czystą abstrakcją. Po drugie w perspektywie mamy 700 mld zł z UE i o kontrolę nad tą kasą jest bój. „Bóg, honor, ojczyzna” to przykrywka do realnej, brutalnej walki o bardzo realną górę kasy. A kto może przeszkodzić w swobodnym, partyjnym dzieleniu łupów? Niezależny NIK z „pancernym Marianem” na czele.
Kiedyś to był też kryształowy Marian, a dzisiaj CBA oficjalnie podaje, że nie wpisał gotówki do oświadczeń majątkowych i posiadał nieudokumentowane dochody. Czy taki człowiek ma być kontrolerem całego państwa jako prezes NIK?
Realny wybór jest prosty: albo Marian Banaś, taki jakim jest, czy go lubimy czy nie, czy wierzymy mu czy nie, czy zgadzamy się z jego intencjami czy nie, pozostanie szefem NIK i stanie się tym, o czym mówiłem przed chwilą, tj. biczem bożym na patologiczne, sprywatyzowane państwo PiS albo go nie będzie i NIK stanie się kolejną atrapą. Czy to się komuś podoba czy nie, to ostatnią ostoją praworządności w Polsce oraz kontroli 700 mld z UE jest NIK z Marianem Banasiem na czele.
A może to jego zasłona dymna i próba nadania prezesowi NIK kolejnego immunitetu, przy którym każde działanie wymiaru sprawiedliwości wobec niego czy Pana, będzie mogło być nazwane zemstą.
To narracja którą PiS próbuje przykryć fakty, działalność niezależnego NIK-u. Trzeba patrzeć na wyniki, a nie deklaracje. Zwłaszcza w przypadku polityków.
Dlaczego PiS miałby przystąpić do rozprawy z Banasiem właśnie teraz?
Jak mówił Kaczyński, taka jest logika dynamiki politycznej, to jest to momentum. Jest dobrym strategiem i wie, że z każdym kolejnym opublikowanym przez NIK raportem będzie tracić słupki poparcia. O to jest gra, wojna do której Pan tak wraca. PiS boi się wyników kontroli Ostrołęki, afery GetBack, SKOK-u Wołomin, Polskiej Fundacji Narodowej, Orlenu czy zakupu respiratorów i maseczek. I wielu innych. Po drugie, być może czekają nas przyspieszone wybory już na jesieni tego roku. Kaczyński chce wyczyścić przedpole do kampanii wyborczej. Bo to niezależna, działająca zgodnie ze swoją misją NIK stanowi największe zagrożenie dla wyniku wyborczego PiS. To NIK wykonująca swoją robotę, ujawniająca złodziejstwo ludzi PiS, korupcję, udowadniając kłamstwa obozu władzy, może spowodować spadek notowań o co najmniej kilka punktów procentowych.