Prezes ludowców Władysława Kosiniak-Kamysz na piątkowej konferencji prasowej w Krakowie mówił, że jest to odpowiedź PSL na Polski Ład czyli firmowany przez partie tworzące Zjednoczoną Prawicę nowy program społeczno-gospodarczy na okres po pandemii. Każda poważna formacja, która aspiruje, żeby rządzić w Polsce powinna mieć swój program, swoje postulaty i pomysły - mówił Kosiniak-Kamysz. Jak podkreślił, po ogłoszeniu Polskiego Ładu jedno jest pewne: PiS podnosi podatki. Podnosi dla tych, którzy ciężko pracują, dla tych, którzy przeszli przez czas kryzysu, dla przedsiębiorców, dla polskich rodzin" – powiedział szef PSL. Wskazał, że nie ma na razie szczegółów ustawowych proponowanych przez Zjednoczoną Prawicę rozwiązań.
Założenia programu
PSL w najbliższych tygodniach będzie prezentował swój program. Pierwsze trzy punkty Kosiniak-Kamysz przedstawił w Krakowie.
Po pierwsze podniesienie wydatków na ochronę zdrowia, ale ze środków publicznych, a nie prywatnych do 6, 8 proc. PKB. I tu jest podobieństwo do tego, co jest w Polskim Ładzie, tylko my postulujemy to nie od roku 2027 tylko od roku 2022 i wiemy jak to sfinansować – powiedział szef PSL.
Zgodnie z pomysłem tego ugrupowania środki na ten cel uzyskano by przesuwając 2 proc. składki rentowej, co da ok. 15 mld zł, kolejne 5-7 mld zł miałoby pochodzić z akcyzy za papierosy i alkohol. Każdy z Polaków mógłby otrzymać także od państwa zwrot do 1 tys. zł rocznie za wizyty w prywatnych gabinetach lekarskich. Potrzebny jest wzrost wynagrodzeń o 30 proc. dla salowych, sanitariuszy, dla ratowników medycznych, diagnostów laboratoryjnych, dla pielęgniarek, położnych, lekarzy. Dla wszystkich nie dla wybranych. To jest systemowe rozwiązanie, które pozwoli zmienić funkcjonowanie ochrony zdrowia – podkreślił Kosiniak-Kamysz.
PSL chce także, by przedsiębiorcy mogli dobrowolnie opłacać ZUS i by przez dwa lata nie wprowadzać nowych podatków dla tej grupy. Młodym ludziom ludowcy proponują program "Własny kąt" czyli pomoc państwa w zapewnieniu wkładu własnego w wysokości 75 tys. zł przy zakupie mieszkania czy domu. Takie wsparcie miałoby otrzymać rocznie 100 tys. osób.