Część obostrzeń będzie obowiązywać jeszcze w czerwcu. Jak przyznaje minister zdrowia Adam Niedzielski w rozmowie z DGP, ograniczenia będą dotyczyć np. liczby osób w pomieszczeniach w przeliczeniu na metraż. Szczegóły odmrażania przedstawi jutro premier. W rządzie widać różnice zdań co do tempa luzowania. Dzisiaj wicepremier Jarosław Gowin pokazał własny harmonogram: proponuje, by od 4 maja otworzyć cały handel detaliczny, siłownie, restauracyjne ogródki i do 50 proc. miejsc w hotelach.

Reklama

Wciąż nie zostało przesądzone zniesienie obowiązku zasłaniania ust i nosa na zewnątrz. – Jeśli jesteśmy w trakcie wzbierającej, ale i dopiero opadającej fali, nie wyobrażam sobie, byśmy wszyscy zdjęli maseczki. Ich zdjęcie na powietrzu oznacza, że część ludzi przestanie je nosić także w przestrzeniach zamkniętych – mówi nam minister Niedzielski.

Punktem zwrotnym ma być dopiero osiągnięcie powszechnej odporności. Pierwsze badania prowadzone na zlecenie resortu zdrowia wstępnie wskazują, że już teraz ok. 40 proc. populacji może mieć przeciwciała antycovidowe – z jednej strony dzięki przebytej chorobie, z drugiej po szczepieniach. Jak to się przekłada na rozwój epidemii? Zdaniem szefa resortu zdrowia dzięki temu dość szybko wychodzimy z III fali. Jak mówi, przy osiągnięciu 60-70-proc. odporności nawet potencjalna IV fala nie będzie tak niebezpieczna.

Jak wynika z naszych obliczeń, przy utrzymaniu dotychczasowego tempa szczepień, na przełomie lipca i sierpnia 70 proc. Polaków może być po pierwszej dawce, a w połowie września (zakładając równe tempo szczepień) – nawet 90 proc. Pod warunkiem jednak, że wszyscy by się chcieli zaszczepić. Tymczasem w grupie najmłodszych dorosłych, do 29. roku życia, nawet połowa nie zamierza przyjąć zastrzyku.

CZYTAJ WIĘCEJ W ŚRODOWYM "DZIENNIKU GAZECIE PRAWNEJ">>>