"Kiedy byłem już na samym dnie, usłyszałem pukanie od dołu" - tak mówiło się kiedyś, żeby kogoś pocieszyć, że może być jeszcze gorzej. Dziś warszawska giełda usłyszała takie pukanie, ale nie było ono pocieszające.
>>>Zobacz, jak się traci duże pieniądze
Początek dnia nie zapowiadał jeszcze takiej bessy. Choć przed otwarciem amerykańskiej giełdy WIG20 (wskaźnik 20 największych spółek) tracił trzy punkty w stosunku do wczorajszego zamknięcia, to wczesnym popołudniem indeksy poleciały na łeb na szyję. Ostatecznie WIG20 zatrzymał się na poziomie 2279,69 punktów.
Spadły ceny 262 akcji, 53 wzrosły, a 50 nie zmieniły się. Indeks całego rynku WIG spadł o 3,03 procent do 36.560,96 punktu.
Specjaliści zauważają, że giełdowe spadki w tym tygodniu są najpoważniejsze od czasu ataków terrorystycznych z 11 września 2001 roku. Upadek czwartego co do wielkości amerykańskiego banku inwestycyjnego Lehman Brothers uruchomił kostki domina.
Na światowym rynku zapanowała panika. W Moskwie dwie największe giełdy w Rosji - RTS i MMWB - przeżyły krach porównywalny z kryzysem finansowym z roku 1998. Ich indeksy spadły do poziomów najniższych od ponad trzech lat. Na obu parkietach na godzinę wstrzymano nawet handel akcjami.
Także giełda w Pradze ogranicza handel, zawieszając notowanie spółki New World Recources z powodu spadku poniżej 20 procent. W Warszawie NWR spadała o 15,67 procent.
Na giełdach azjatyckich spadki 5-6 procent i tylko w Szanghaju "zaledwie" trzy procent. W Europie - spadki kilkuprocentowe.
We wtorek gwałtownie staniała ropa naftowa. Na giełdach paliw w USA kosztuje już poniżej 92 USD za baryłkę. Wbrew pozorom to nie jest pocieszająca wiadomość.
Spadek ceny tego strategicznego surowca świadczy bowiem o obawach, iż zamieszanie na Wall Street spowoduje poważne osłabienie w globalnej gospodarce i zredukuje popyt na paliwa i surowce.