W sobotę w Londynie odbyła się kilkutysięczna manifestacja przeciwników dalszych obostrzeń. Z powodu nieprzestrzegania reżimu sanitarnego policja rozbiła zgromadzenie, a 18 osób zostało zatrzymanych. Niezadowolenie narasta, nawet pomimo zapowiedzianych przez ministra skarbu dopłat dla przedsiębiorców i rozciągnięcia wsparcia na regiony niezakwalifikowane do najwyższego poziomu obostrzeń, które jednak także cierpią z powodu zmniejszonego popytu.
Choć wrzesień był dobrym miesiącem pod względem wzrostu gospodarczego, to dane z października są już mniej optymistyczne. IHS Markit, publikując w piątek dane z sektora usług na Wyspach, stwierdził, że pomimo dodatniego wyniku w całej gospodarce respondenci wskazywali na ostrzejsze ograniczenia w sektorze hotelarskim, a usługodawcy po raz pierwszy od czerwca zgłaszali spadek koniunktury.
Andy Burnham, labourzystowski burmistrz hrabstwa Greater Manchester, obejmującego metropolię Manchesteru, zarzuca władzom centralnym, że wraz z kolejnymi obostrzeniami w postaci zamknięcia pubów i restauracji nie idzie w parze wystarczające wsparcie finansowe. Dlatego brytyjski kanclerz skarbu Rishi Sunak zapowiedział w ubiegłym tygodniu, że zwiększą się państwowe dopłaty do wynagrodzeń pracowników i dostępność wsparcia – będzie ono dotyczyć też tych, którzy pracują w niepełnym wymiarze godzin.
Również zapowiedziany przez włoski rząd pakiet działań nie studzi nastrojów przedsiębiorców. W piątek w Neapolu odbyła się manifestacja restauratorów i właścicieli sklepów, doszło też do starć z policją, która użyła gazu łzawiącego. To kolejny protest. Wcześniej wyrażano sprzeciw wobec decyzji o zamknięciu szkół.
Rząd w Italii zapowiedział nowe wsparcie dla gastronomii, kultury, rozrywki i sportu, które zostały dotknięte ograniczeniami. Pakiet wsparcia ma objąć 350 tys. firm i kosztować 4‒4,5 mld euro. W jego skład wchodzą ulgi podatkowe, wsparcie do wynajmowanych powierzchni czy bezzwrotna pomoc gotówkowa. Minister gospodarki Roberto Gualtieri podkreśla, że pomoc tym razem będzie wypłacana szybciej, bo urzędy dysponują już danymi beneficjentów.
Hiszpania od wczoraj wprowadziła na swoim terytorium stan alarmowy ‒ pierwszy poziom stanu wyjątkowego. Oznacza to godzinę policyjną od 23 do 6, a także ograniczenia w gastronomii, usługach oraz rozrywce. Choć teraz zamrożenie ma być mniejsze niż w marcu, to również tam nowe restrykcje spotykają się z oporem ze strony przedstawicieli biznesu. Sytuacja zdrowotna wymknęła się spod kontroli. Jesteśmy zdumieni, że rząd nie był w stanie zarządzać tą nową falą skuteczniej niż poprzednią – powiedział w rozmowie z "El Pais” Jordi Ferrer, szef sieci hoteli Hesperia. Już teraz tamtejsza branża znajduje się w zapaści – we wrześniu liczba rezerwacji spadła o 78 proc. w stosunku do ubiegłego roku. To najgorszy wynik od 25 lat. Turystyka stanowi 12 proc. hiszpańskiego PKB. By przeciwdziałać dalszej zapaści, Hiszpania nie zamyka swych granic, a Wyspy Kanaryjskie mogą przyjmować turystów.
Spowolnienie ekonomiczne z powodu kolejnych obostrzeń dotknie też Irlandię, która zdecydowała się na zamknięcie większości sklepów i zmniejszenie mobilności obywateli do minimum. Przez sześć tygodni nie mogą się oddalać od miejsca zamieszkania na odległość przekraczającą 5 km.
Według prognoz tamtejszego resortu finansów kolejny lockdown znacznie pogorszy stan PKB na koniec roku – z planowanego -2,4 proc. na -3,5 proc. Rząd szacuje, że pracę tymczasowo może stracić ok. 150 tys. osób, co rodzi ryzyko, że tamtejsza stopa bezrobocia na nowo przekroczy 20 proc. Według prognoz władz zaplanowany okres lockdownu pochłonie 2 mld euro w postaci wsparcia dla firm i obywateli. Osoby, które tracą pracę w związku z pandemią, otrzymują zasiłek w wysokości od 300 do 350 euro tygodniowo.
We Francji rząd utrzymuje godziny policyjne i stopniowanie ograniczeń w poszczególnych regionach. Zapewnia, że przewidziany pakiet pomocy wystarczy do końca roku – władze zdecydowały się rozszerzyć dostęp do pożyczek gwarantowanych przez państwo czy dopłaty do wynagrodzeń dla pracowników. ‒ Zaplanowaliśmy 9 mld euro na fundusz solidarności, wydano 6 mld. Nadal mamy do dyspozycji 3 mld euro. Z zapewnionymi sumami możemy wstrzymać się do końca roku bądź początku przyszłego – ocenił minister gospodarki Bruno Le Maire. Dodał jednak, że w związku z obostrzeniami w IV kw. gospodarka Francji ponownie się skurczy.
Przed ogólnokrajowym lockdownem bronią się też Niemcy, choć czuć narastającą niepewność. Wczoraj Instytut Ifo badający nastroje niemieckich przedsiębiorców opublikował wyniki za październik – indeks spadł o 0,5 pkt względem września, o 0,2 pkt bardziej niż przewidywali analitycy. ‒ Firmy są znacznie bardziej sceptyczne co do rozwoju sytuacji w nadchodzących miesiącach – przyznał prezes ośrodka Clemens Fuest. Jednak jak prognozują tamtejsi eksperci, prawdziwe załamanie nastąpi wtedy, gdy dzieci nie będą mogły chodzić do szkoły, a z rynku pracy znikną rodzice, którzy będą się nimi zajmować.