Nagrodę opozycjonistce wręczył szef MSZ Zbigniew Rau podkreślając, że Cichanouska jest „wspaniałym symbolem walki o wartości nam Polakom najdroższe – o godność, o wolność, o prawa człowieka, o demokrację”.

Reklama

Proszę przyjąć tę nagrodę jako wyraz wielkiej sympatii, autentycznej przyjaźni, ale przede wszystkim jako wyraz ogromnego szacunku nas Polaków dla narodu białoruskiego - mówił Rau.

Dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Sławomir Dębski wygłaszając laudację wskazywał, że Cichanouską początkowo ignorowano, gdy zdecydowała się startować w wyborach prezydenckich w zastępstwie jej męża, który trafił do aresztu.

Wydawało się, że to nie jest przeciwnik, nie jest polityk, który może rzucić wyzwanie urzędującemu prezydentowi – mówił Dębski. Później – jak kontynuował – śmiano się z niej, a miesiąc temu wygrała wybory prezydenckie na Białorusi i wtedy zaczęli zwalczać ją i jej współpracowników zmuszając do opuszczenia kraju.

Cichanouska odbierając nagrodę wskazała, że zdecydowała się kandydować w wyborach ze względu na miłość do swojego męża. Jestem każdą osobą w moim kraju, w Białorusi. Jestem zaszczycona tą nagrodą, tak jak wielkim zaszczytem dla mnie jest głos każdego mieszkańca Białorusi, który przezwyciężył swój strach i zdecydowali się walczyć o nasze prawa, wolną i bezpieczną Białoruś. To nie jest moja nagroda, to jest nagroda, która trafia do wszystkich mieszkańców Białorusi – zaznaczyła.

Cichanouska to nauczycielka, działaczka na rzecz praw człowieka oraz żona aktywisty i popularnego wideoblogera Siarhieja Cichanouskiego. Do polityki weszła niejako przypadkiem, gdy jej mąż nie został dopuszczony do wyborów. Nieoczekiwanie dla siebie, dla ekspertów i - najwyraźniej także dla białoruskich władz – stała się główną rywalką Alaksandra Łukaszenki.

Cichanouska według oficjalnych wyników przegrała wybory prezydenckie z 9 sierpnia, zdobywając 10,1 proc. głosów. Centralna Komisja Wyborcza podała, że Łukaszenka uzyskał 80,1 proc. głosów. Od 9 sierpnia trwają protesty Białorusinów, którzy uważają, że wybory zostały sfałszowane.

Reklama

Cichanouska po sierpniowych wyborach wyjechała na Litwę.

Cichanouska w rozmowie z Polsat News oceniła, że jej pobyt w Polsce jest dla niej "inspirujący". Zapytana, jak powinny wyglądać relacje pomiędzy Polską a Białorusią po upadku reżimu obecnego prezydenta Aleksandra Łukaszenki wyraziła przekonanie, że te kontakty będą bardzo bliskie.

Oceniła też, że zwykli ludzie na Białorusi już teraz mają "dobre kontakty" z Polską. Polskie władze są nam bardzo pomocne, więc nasze kontakty z Polską po wyborach, gdy będziemy mieli nowego prezydenta będą bardzo bliskie. Jesteście naszymi najbliższymi sąsiadami i nie zapominamy tego, co (dla nas - PAP) robicie - powiedziała.

Zapewniła, że po wyborze nowego prezydenta Białorusi, kraj ten będzie utrzymywać z Polską "dobre stosunki gospodarcze i międzyludzkie". Zapytana o wypowiedzi białoruskiego prezydenta, który zapowiada, że po jego obaleniu upadnie Białoruś, a po niej Rosja, opozycjonistka oceniła: "On to powtarza od 26 lat i ta propaganda jakoś działała. Wielu ludzi wierzyło, że jeżeli Łukaszenka odejdzie, to wszystko się zawali, a to nieprawda. Zapewniamy, że nowy prezydent po nowych wyborach podźwignie Białoruś". Dodała, że jeżeli będzie konieczne, to usiądzie do rozmów z Łukaszenką.

Cichanouska pytana, czy kontaktuje się ze swoim mężem, który przebywa w białoruskim areszcie, poinformowała, że jest to możliwe poprzez adwokatów, którzy widują się z nim trzy razy w tygodniu. On wierzy w Białorusinów, wierzy, że wygramy i wkrótce będzie wolny - podkreśliła.

Pytana zaś, czy patrząc na historię Aleksieja Nawalnego nie obawia się o swoje życie, oświadczyła, że na Litwie i w Polsce czuje się bezpiecznie. Uważam na siebie - dodała.

Białorusinka zaznaczyła, że jest pewna, iż demonstracje w jej kraju nie osłabną mimo nadchodzącej zimy. Zapowiedziała, że protesty przybiorą inne formy, ale - zapewniła - będą kontynuowane aż do zwycięstwa.

Pytana zaś, czy gdyby została prezydentem, to chciałaby, aby Białoruś wstąpiła do Unii Europejskiej odparła, że wszystkie kraje sąsiednie są ważne dla Białorusi. "Ja nie zamierzam przystępować do wyborów, zamierzam być tylko prezydentem tymczasowym do czasu nowych wyborów. Jaka będzie nasza droga, o tym zdecydują nowy prezydent i nasz naród" - powiedziała.

Cichanouską zapytano też, czy tęskni za swoim poprzednim życiem. Odparła, że brakuje jej bliskich, ale nie tęskni za swoją przeszłością, bo czuje, że obecnie robi coś ważnego dla innych. Moje życie zmieniło się na zawsze. Widzę siebie w przyszłej Białorusi - oświadczyła.