Mowa o ustawie o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych. Jej projekt jest już gotowy, lada dzień informacja o pracach legislacyjnych znajdzie się w wykazie prowadzonym przez kancelarię premiera.
Będzie to kolejne podejście do tematu. Już kilka lat temu Zbigniew Ziobro planował przyjąć podobne rozwiązania, sprzeciw biznesu okazał się jednak zbyt silny. Dziś resort wraca z propozycją, by odpowiedzialność zbiorowa była stosowana jedynie wobec dużych firm, czyli zatrudniających od 250 pracowników. W założeniu więc takich, które mają swoje działy compliance oraz są w stanie skutecznie kontrolować działania zatrudnionych.
– Ustawa bynajmniej nie będzie wymierzona w przedsiębiorców. Nie będzie wcale restrykcyjna. To ustawa dla zwykłych ludzi i dla przedsiębiorców. W tej kolejności. Dla nas wszystkich – mówi Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości. Podkreśla, że analogiczne rozwiązania obowiązują już w większości państw europejskich. I że ostatecznie o nałożeniu kary, w tym jej wysokości, będzie decydować niezależny sąd. Zgodnie z ustawą będzie on mógł nałożyć sankcję dopiero wówczas, gdy uzna, iż czyn zabroniony popełniony przez pracownika jest związany z działaniem lub zaniechaniem organu spółki lub jej menedżera (ewentualnie właściciela).
Reklama
– Dlatego tak istotne będzie każdorazowo ustalenie stanu faktycznego. Nie będzie tak, że za każde przestępstwo pracownika firma będzie musiała zapłacić – zaznacza Warchoł. Przedsiębiorca będzie mógł bowiem dowodzić, że dochował należytej staranności.
Kto więc zapłaci? Na przykład duża firma kanalizacyjna, która spuści ścieki do rzeki. Przedsiębiorca transportowy, którego autokar rozbije się wskutek złego stanu technicznego, w wyniku czego ucierpią pasażerowie. Albo – jak to było we Francji – firma kurierska za to, że jej pracownik zgwałcił klientkę; wcześniej bowiem do menedżerów spółki docierały sygnały o jego niepokojących zachowaniach.
Ministerstwo Sprawiedliwości przekonuje, że nie chodzi o wpływy do budżetu państwa z nakładanych kar.

Biznes zapłaci za kiepski nadzór

Resort kierowany przez Zbigniewa Ziobrę robił już kilka podejść do wprowadzenia odpowiedzialności podmiotów zbiorowych. Do tej pory kategoryczny sprzeciw biznesu wystarczał, ażeby nie było woli w rządzie do uchwalenia proponowanego przez ministra sprawiedliwości rozwiązania. Teraz ma być inaczej. Głównie dlatego, że przepisy mają dotyczyć wyłącznie dużych przedsiębiorców, czyli zatrudniających co najmniej 250 pracowników.

Odpowiedzialni za pracowników

Kluczowy art. 5 ust. 1 ustawy ma stanowić, że podmiot zbiorowy (czyli w praktyce każda spółka, a także firma prowadzona w ramach indywidualnej działalności gospodarczej prowadzonej na dużą skalę) odpowiada za czyn zabroniony, którego znamiona zostały wyczerpane przez działanie lub zaniechanie pozostające bezpośrednio w związku z prowadzoną przez ten podmiot działalnością. Warunkiem przypisania odpowiedzialności będzie wyczerpanie znamion czynu zabronionego wskutek działania lub zaniechania organu albo umyślnego działania lub zaniechania członka organu.

Co istotne, podmiot będzie odpowiadał również za czyn zabroniony, pozostający w związku z prowadzoną działalnością, jeśli zostanie popełniony przez:

Reklama

1) osobę fizyczną uprawnioną do jego reprezentowania, podejmowania w jego imieniu decyzji lub sprawowania nadzoru, w związku z jej działaniem w interesie lub na rzecz tego podmiotu;

2) osobę fizyczną dopuszczoną do działania przez jego organ, członka jego organu lub osobę, o której mowa w pkt 1, wskutek nadużycia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków;

3) osobę przez niego zatrudnioną, w związku ze świadczeniem pracy na jego rzecz.

Innymi słowy, przedsiębiorca będzie ponosił odpowiedzialność za niezgodne z prawem działania swoich pracowników, o ile będą one związane z prowadzoną działalnością gospodarczą. Zatem jeśli ochrona klubu pobiłaby klientów lokalu, możliwe byłoby zastosowanie odpowiedzialności wobec właściciela (o ile jest dużym przedsiębiorcą). Ale już jeśli ochroniarze pobiliby kilka osób w czasie wolnym od pracy ‒ o odpowiedzialności podmiotu zbiorowego nie mogłoby być mowy.

Co istotne, o tym, czy w danym przypadku będzie mogła być nałożona kara, będzie decydowało to, jakie działania podmiot zbiorowy podejmował w celu uniknięcia nieprawidłowości. Mówiąc wprost ‒ w toku postępowania przedsiębiorca powinien wykazać, że robił wszystko, ażeby uniknąć przestępczych działań swoich pracowników. Projektodawca zaleca, ażeby w dużych firmach działały działy compliance, był określony zakres odpowiedzialności poszczególnych organów podmiotu zbiorowego, a także ustalone zasady nadzoru nad pracownikami. Brak tychże może świadczyć właśnie o nieprawidłowościach w działaniu przedsiębiorcy, które z kolei mogą przełożyć się na nałożenie kary. Sankcje mają być dotkliwe: od 50 tys. do 50 mln zł. Zamiast kary sąd będzie mógł nałożyć środki, o ile uzna, że będzie to wystarczające (patrz: grafika).

Postępowanie w sprawie odpowiedzialności podmiotu zbiorowego za czyn zabroniony ma być prowadzone, gdy zajdzie uzasadnione podejrzenie popełnienia czynu zabronionego stanowiącego podstawę tej odpowiedzialności oraz przemawiał za tym będzie interes społeczny. Przy ocenie interesu społecznego brane pod uwagę mają być przede wszystkim stopień szkodliwości czynu zabronionego, wysokość osiągniętych przez podmiot zbiorowy korzyści, rodzaj naruszonych reguł ostrożności i stopień ich naruszenia w ramach organizacji podmiotu zbiorowego, a także konieczność rozstrzygnięcia sprawy w rozsądnym terminie. Oceny interesu społecznego dokonywać ma wyłącznie prokurator. To on będzie podejmował decyzję o zainicjowaniu postępowania i przedstawieniu zarzutów, a następnie skierowaniu aktu oskarżenia. Sądem właściwym do tego rodzaju postępowań ma być sąd właściwy w przedmiocie odpowiedzialności karnej osób, których działania poskutkowały podjęciem działania przez prokuraturę.

Permanentna inwigilacja

‒ Naszym celem nie jest to, by przedsiębiorcy płacili kary. Wierzymy w to, że przyjęcie proponowanych rozwiązań będzie działało prewencyjnie. Wówczas skorzystają na tym i konsumenci, i środowisko naturalne, które często jest dotykane przez niewłaściwe działania firm, i uczciwi przedsiębiorcy, którzy od dawna przykładają wagę do odpowiedniego nadzoru nad swoimi organami oraz pracownikami – mówi Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości. Dodaje także, że kluczowe najczęściej jest postępowanie menedżerów spółek, a nie pracowników. Często bezprawne działania wynikają bowiem z poleceń, jakie wydają szefowie.

Adwokat Radosław Płonka, wspólnik w kancelarii Płonka Ozga i ekspert prawny BCC, nie jest jednak przekonany. Jego zdaniem rządzący chcą wprowadzić rozwiązania nakładające sankcje nie na tych, którzy zawinią, lecz na tych, których po prostu będzie łatwiej ukarać.

‒ Jeśli MS mówi, że należy karać przedsiębiorców, którzy nie dopilnowali swych pracowników, to dlaczego Skarb Państwa nie płaci każdemu pokrzywdzonemu przestępstwem? Przecież państwowe służby, w tym policja, powinny wyłapywać wszystkich potencjalnych przestępców jeszcze przed popełnieniem czynu zabronionego – ironizuje mec. Płonka. I dodaje, że obawia się, iż skutkiem uchwalenia ustawy w niektórych firmach będzie wprowadzenie permanentnego nadzoru.

‒ A przecież nie o to chodzi, by nad każdym pracownikiem stał strażnik, tak jak z przestępczością wcale nie walczy się poprzez wysłanie na każde skrzyżowanie patrolu policji – konkluduje prawnik.