Nielsen przeanalizował zakupy Polaków w ostatnim tygodniu lutego (24 lutego - 1 marca), czyli już po tym, gdy stwierdzono pierwsze zarażenie koronawirusem w kraju.
Okazuje się, że Polacy rzucili się do sklepów. Wartość całego koszyka tzw. produktów FMCG - czyli artykułów spożywczych, proszków, kosmetyków - wzrosła o 17 proc., na podobnym poziomie zarówno dla produktów spożywczych, jak i kosmetyków oraz chemii - podaje dziennik.
Z badania wynika, że w ostatnim tygodniu lutego sprzedano blisko 480 tys. sztuk żeli antybakteryjnych do rąk. W porównaniu z tym samym tygodniem rok wcześniej wzrosła sprzedaż środków czystości: mydła o 66 proc. i papieru toaletowego o 24 proc. Polacy kupowali również więcej suchych produktów spożywczych: mąki (wzrost o 84 proc.), ryżu (95 proc.), makaronu (wzrost o 65 proc.).
Według danych Nielsena aż trzykrotnie wzrosła też sprzedaż produktów pierwszej potrzeby kupowanych online.
Według Karoliny Zajdel-Pawlak, dyrektor zarządzającej Nielsen Connect w Polsce, istotny wpływ na zachowania konsumentów ma niepewność związana z aktualną sytuacją zdrowotną. Z jednej strony postępują oni zgodnie z zaleceniami instytucji sanitarnych, ale czasami reagują również nadmiernie poprzez gromadzenie wybranych artykułów pierwszej potrzeby. Wzrost świadomości i większe zapotrzebowanie na środki higieny to z pewnością pozytywny sygnał, jednak na pewno warto zachować spokój - mówi w rozmowie z "GW".
"Wyborcza" pisze, że same sklepy na razie do zjawiska podchodzą spokojnie. Towar na razie jest wszędzie. Produkty, na które jest największy popyt, są regularnie uzupełniane (najgorzej jest ze środkami do dezynfekcji). Większe niż zazwyczaj o tej porze roku są kolejki.
Sieci dmuchają na zimne. Szykują plany na wypadek np. konieczności wyłączenia części swoich centrów logistycznych, tak aby w takim przypadku było możliwe dalsze zaopatrywanie wszystkich sklepów w towar. Częściej niż do tej pory dezynfekowane są koszyki sklepowe. Pracownicy zostali dodatkowo przeszkoleni - podaje gazeta.