W swoim bestsellerze "Więźniowie geografii, czyli wszystko, co chciałbyś wiedzieć o globalnej polityce" Marshall tłumaczy, w jaki sposób geografia wpływa na mapę polityczną świata i to jak zawęża możliwość wyboru światowym przywódcom. Na podstawie przykładów z historii objaśnia uwarunkowania poszczególnych państw i regionów świata.

Reklama

Takiej roli geografii – jak mówi w rozmowie z PAP brytyjski publicysta – nie zmienia postęp technologiczny, w tym rywalizacja w cyberprzestrzeni oraz rozwój zbrojeń. - Przy pomocy internetu można zlokalizować, a potem zbombardować kwaterę główną, można też namierzyć najlepszych naukowców i zabić ich. Geografia wciąż ma znaczenie, po prostu patrzy się na nią inaczej – wyjaśnia.

Marshall nie wyklucza przy tym innych czynników kształtujących światowy ład. - Trzeba brać pod uwagę politykę, ideologię, wiele innych rzeczy. Ale również jest w tym geografia, bez niej traci się ważną perspektywę. Nie wierzę, że geografia to przeznaczenie, ale myślę, że geografia to część przeznaczania – mówi.

By potwierdzić swoją tezę, przytacza przykład Polski. - Gdyby Polska była położona 1000 kilometrów bardziej na południe, to jej historia nie byłaby pełna Rosjan, Niemców i Francuzów przetaczających się przez nią – spekuluje. Dla autora docenionego m.in. przez dziennik "New York Times" bestsellera - Polska "nie jest tylko pomostem między Wschodem i Zachodem". - Wierzę, że XXI wiek będzie sukcesem dla Polski, zarówno ekonomicznie jak i politycznie – twierdzi, wskazując przy tym na jej rolę między Bałtykiem a Morzem Czarnym.

Reklama

Odnosząc się do amerykańskiego wsparcia dla Inicjatywy Trójmorza Marshall stwierdza, że "Amerykanie spojrzeli na mapę", a region ten jest dla nich kluczowy dla powstrzymania rosyjskich wpływów w Europie. - To dlatego w Polsce budowane są amerykańskie bazy i dlatego Amerykanie rozwijają rumuńską marynarkę wojenną – wyjaśnia.

Do tego dochodzi również aspekt ekonomiczny. -Uważam, że Polska będzie ważnym krajem UE, spokojnie będzie tak znacząca – o ile już nie jest – jak Hiszpania czy Włochy, a być może nawet jak Francja. Jako gospodarcza siła Polska wzrośnie aż do takich poziomów – przewiduje publicysta. Zdaniem Brytyjczyka Amerykanie "zdają sobie z tego sprawę" i dlatego chcą sprzedawać krajom naszego regionu, w tym Polsce, gaz.

Reklama

W ocenie publicysty Warszawa nie ma obecnie innego wyjścia niż opierać swoje bezpieczeństwo na Stanach Zjednoczonych. Byłoby ono możliwe jedynie w przypadku stworzenia unijnej armii lub "znaczącej europejskiej perspektywy w ramach NATO". Do tego jednak jeszcze – zdaniem autora – "daleka droga".

Chiny – jak zauważa Marshall – nie uznają Europy Środkowo-Wschodniej "za swoją najbliższą granicę", ale ich rozwój gospodarczy stwarza krajom tego regionu możliwości współpracy z Pekinem. - Amerykanów nie obchodzi zbytnio kupowanie od Chin. Nawet jeśli będzie to dla nich konkurencja. Są jednak jakieś granice, np. w kwestiach bezpieczeństwa – objaśnia. Podkreśla przy tym, że w mniej istotnych kwestiach przeciwna Waszyngtonowi decyzja Warszawy "nie zniszczy relacji".

Zdaniem autora w pierwszej połowie XXI wieku Chinom – mimo dotychczasowego imponującego wzrostu gospodarczego - nie uda się zdetronizować Stanów Zjednoczonych jako najbardziej wpływowego państwa na świecie. - Chiny mają więcej problemów niż to wydaje się opinii publicznej – ocenia. Wśród nich wskazuje na starzejące się społeczeństwo, wyższe koszty pracy niż w krajach Azji Południowo-Wschodniej oraz opóźnienie wobec USA w rozwoju wojska sięgające 30 lat.

Poważne problemy czekają też Rosję, która jak wskazuje autor "nie jest silnym państwem pod względem gospodarczym". Kraj ten jednak podczas prezydentury Władimira Putina łoży znaczne sumy na wojsko, co spowodowało, że po latach 90. XX wieku wrócił na "światową scenę".

- Rosja wciąż jest całkowicie zależna od paliw kopalnianych. Nie ma nawet planów na dywersyfikacje gospodarki, tak jak mają je Saudyjczycy. Nie ma też planów na to, co będzie po Putinie– mówi Marshall. Jednocześnie zastrzega, iż po obecnym prezydencie "nie widzi żadnych powodów, by pojawił się tam wielki reformista i przekształcił państwo w liberalną demokrację".

Brytyjski autor utrzymuje, że Putin "nie miał wyboru" w kwestii aneksji Krymu, "biorąc pod uwagę na rosyjską historię, politykę i geografię". - Był więźniem geografii. To tego doskonały przykład – ocenia, wskazując na ważną rolę basenu Morza Czarnego dla poczucia bezpieczeństwa Rosjan.