Ubezpieczyciel zawierał z firmami zbiorowe kontrakty dla swoich pracowników. Jednak, według umów, ci nie mogli ich rozwiązać. Bo mogli je w ich imieniu wypowiadać tylko pracodawcy. Jednak i to nie było wcale łatwe. Pracodawcy musieli bowiem zebrać wypowiedzenia umów aż od 75 proc. załogi.

To z kolei - jak zauważył prezes UOKiK Marek Niechciał - było trudne, bo PZU Życie miało w firmach swoich "ludzi". Były to zazwyczaj główne księgowe. To one - działając na korzyść PZU Życie - przekonywały załogę, by blokować wypowiedzenie umowy.

Były to praktyki, które PZU Życie stosowało do 2004 roku. Później firma zmieniła warunki podpisywanych umów. Jednak - jak zauważył dyrektor Departamentu Analiz Rynku UOKiK, Wojciech Szymczak - monopolistyczne praktyki nie zostały całkowicie zaniechane. Zwłaszcza że aneksów do niekorzystnych umów wciąż nie podpisało 20 procent ubezpieczonych firm.



Reklama