Prać w temperaturze 40 czy może 60 stopni? Ryzykować prasowaniem na najwyższą moc, czy lepiej pomęczyć się z mniej nagrzanym żelazkiem? Wrzucić do pralki czy oddać do pralni? Oto pytania, jakie często sobie zadajemy. I niszczymy ubrania, obrusy, zasłony czy pościele, bo producenci podali na metkach nieprawdziwy skład tkanin albo przepis konserwacji.
Jak wynika z kontroli Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów i inspekcji handlowej, niemal co druga metka z artykułów tekstylnych sprzedawanych w polskich sklepach podawała nieprawdę. Wielu producentów czy importerów, chcąc zwiększyć sprzedaż, pisało np., że towar jest w 100 procentach z bawełny, choć tak naprawdę, był wyprodukowany z niezdrowych tkanin syntetycznych.
Ale na tym nie koniec grzechów producentów. Zdarzało się bowiem, że przy jednej rzeczy były... dwie wykluczające się instrukcje dotyczące konserwacji. Np. na metce przyszytej do wyrobu widniało, że trzeba prać ją jedynie ręcznie, bo w pralce może się zniszczyć. Ale już na na opakowaniu radośnie oznajmiano, że po wyjęciu z automatu rzecz będzie jak nowa.
Co robić w takiej sytuacji? Jeśli zniszczymy rzecz, konserwując ją zgodnie z instrukcją, sprzedawca ma obowiązek przyjąć reklamację i zwrócić nam za nią pieniądze albo wymienić na dobrą, z prawidłowo wypisaną metką.
Najlepiej jednak liczyć na własny zdrowy rozsądek i nie wierzyć w zapewnienia, że coś, co przypomina wyglądem podszewkę, jest np. naturalnym lnem. Wtedy takich produktów po prostu nie kupuj.