Zgodnie z unijnym prawem wszystkie tzw. wskaźniki referencyjne, które są bazą do ustalania odsetek od depozytów, kredytów czy stopy procentowej dla różnych instrumentów finansowych, muszą być wyliczane według ściśle określonej metody, tak by uniknąć podejrzeń o jakiekolwiek nadużycia. Zasady określa unijne rozporządzenie BMR, które uchwalono po tym, jak wyszły na jaw manipulacje przy kalkulacji takich wskaźników, jak LIBOR. Wcześniej nikt nie monitorował procesu wyliczania stawek, nie wymagano, by miały one potwierdzenie w rzeczywistych transakcjach, nie sprawdzano, czy metoda wyliczania jest ściśle opisana i przejrzysta. Teraz zarówno te wskaźniki, jak i ich administratorzy muszą spełniać rygorystyczne wymagania i podlegają zewnętrznemu nadzorowi. Wszystko po to, by wskaźniki referencyjne pokazywały rzeczywiste ceny na rynku finansowym. Na przykład cenę pieniądza.
Jako pierwszy wniosek do KNF o uznanie swojego wskaźnika za referencyjny i administrowanie nim złożył już Instytut Rynku Finansowego. To Wskaźnik Kosztu Finansowania. IFR codziennie zbiera informacje na temat depozytów zakładanych przez klientów poszczególnych banków – ich kwot i oprocentowania. Na tej podstawie obliczane są średnie stawki dla depozytów o terminach do miesiąca, trzy-, sześciomiesięcznych, aż do roku.
Według Tomasza Mironczuka, szefa IRF, a wcześniej m.in. prezesa Banku Gospodarstwa Krajowego, Banku Polskiej Spółdzielczości i wiceprezesa PKO BP, obecnie na etapie pilotażowego uruchomienia WKF dane udostępnia niespełna 20 banków z sektora spółdzielczego. – Jesteśmy przygotowani i mamy już deklaracje kolejnych banków o chęci dołączenia do WKF po zakończeniu fazy testowej. Uczestnikami są zarówno banki o sumie bilansowej rzędu 100 mln zł, jak i takie, których aktywa przekraczają miliard – mówi Mironczuk.
Reklama
Dlaczego w inicjatywie nie ma banków komercyjnych? – Zwracaliśmy się do tych podmiotów, których aktywa nie przekraczają 4 mld zł, a więc takich, które nie płacą podatku od instytucji finansowych. Przy konieczności płacenia podatku kalkulacja stawek dla klientów jest trochę inna. Poza tym małe banki na lokalnych rynkach konkurują z największymi, więc mamy odniesienie do całego rynku – wyjaśnia prezes IRF. Zaznacza, że IRF złożył nie tylko pierwszy wniosek w Polsce, ale jest to prawdopodobnie również pierwsza taka niezależna inicjatywa w całej Europie. Dotąd o licencję na administrowanie wskaźnikami zgłaszały podmioty, które odpowiadały dotychczas za stawki takie jak LIBOR czy EURIBOR.
Zarówno LIBOR, jak i EURIBOR to wskaźniki podstawowe, w Polsce jest nim WIBOR. Spółka GPW Benchmark, która obecnie nim zarządza, też niebawem złoży swój wniosek o zgodę na administrowanie WIBOR-em dostosowanym do wymogów rozporządzenia BMR. Choć teoretycznie nie musi się spieszyć: Komisja Europejska dała krajom członkowskim UE jeszcze dwa lata, by dopracować szczegóły nowych wskaźników. GPW Benchmark zakończyła już jednak konsultacje z uczestnikami rynku. – Jesteśmy gotowi, 6 grudnia – wszystko na to wskazuje – złożymy wniosek do KNF o licencję dla WIBOR – mówi Zbigniew Minda, prezes spółki.
Dla użytkownika WIBOR-u niewiele się zmieni: nadal będzie on publikowany codziennie o 11.00 (oprócz stawek O/N i N, które są publikowane o 17.00), jako średnia z kwotowań podawanych przez banki. Dzięki temu dostosowany WIBOR zachowa ciągłość z obecnym wskaźnikiem – co eliminuje ryzyko prawne w odniesieniu do np. już zawartych umów kredytowych. Zmieni się tylko metoda kwotowań w bankach, która zostanie dostosowana do rozporządzenia BMR. Opierać się będzie na tzw. kaskadzie danych: priorytet mają rzeczywiste transakcje, jednak jeśli ich zabraknie, bank może stosować kalkulację stawki.
– Z naszych symulacji przeprowadzonych na danych historycznych wynika, że stosując dostosowaną metodologię, w 20 proc. przypadków trzymiesięczny WIBOR był efektem rzeczywistych transakcji, w przypadku WIBOR-u jednomiesięcznego odsetek ten wynosił 30–40 proc. To pokazuje, że tak wyliczana stawka nie jest zawieszona w próżni – mówi Zbigniew Minda. Szef GPW Benchmark dodaje, że przyznanie licencji przez KNF nie zakończy sprawy. Administrator zakłada ciągłą ewolucję WIBOR-u, tak żeby jego transakcyjność się zwiększała. Tego oczekuje nadzór. A poza tym przed nami dyskusja o wskaźnikach alternatywnych. Czyli takich, które banki mogłyby stosować w wypadku, gdyby WIBOR nagle przestał działać. Banki już dziś są zobowiązane do opracowania planów awaryjnych na taką ewentualność. Ale jak dotąd nie dopracowaliśmy się wspólnego rozwiązania dla całego rynku.
Co mogłoby być alternatywą dla WIBOR-u? Na innych rynkach zwykle dąży się do tego, by była to stawka dużo bardziej transakcyjna niż wskaźnik podstawy. Dlatego na ogół alternatywami są wskaźniki oparte na stawkach overnight (O/N), które są stuprocentowo transakcyjne. Wśród propozycji, jakie ma GPW Benchmark, jest taka stawka – WIBON. Inne alternatywy proponowane przez spółkę to WIRF, czyli stawka wyliczana na podstawie kwotowań depozytów międzybankowych i instytucji finansowych, czy WIRD, który dodatkowo uwzględnia stawki depozytów dużych przedsiębiorstw.
– Te wskaźniki wyliczamy na razie w celach informacyjnych i edukacyjnych. Ale debata o alternatywach powinna odbyć się w przyszłym roku – mówi Zbigniew Minda. I dodaje, że do rozstrzygnięcia pozostają fundamentalne kwestie, jak np. czy taki zamiennik miałby mieć zastosowanie jedynie w klauzulach awaryjnych, czy jednak miałby również istnieć rynek na instrumenty oparte na takim wskaźniku. Na świecie stosuje się różne podejście, np. w Wielkiej Brytanii dąży się do tego, by wskaźnik alternatywny był wykorzystywany w emitowanych instrumentach lub w umowach kredytowych.
– Ale przedstawiciele mniejszych gospodarek, jak szwedzka, twierdzą, że stworzenie rynku dla instrumentów opartych na wskaźniku alternatywnym w ich przypadku byłoby bardzo trudne. U nas ta sprawa też jest jeszcze otwarta – dodaje prezes GPW Benchmark.
Dostosowany WIBOR i alternatywne stawki stopy procentowej to jednak niejedyne wskaźniki, którymi chce administrować spółka. GPW Benchmark stara się o licencję na administrowanie indeksami Giełdy Papierów Wartościowych. Często stanowią one podstawę do notowań innych instrumentów, np. w opcji. W takiej sytuacji są traktowane jak wskaźnik referencyjny, którego opracowanie wymaga autoryzacji przez nadzór. Wniosek o licencję GPW Benchmark złożyła jeszcze w czerwcu i spodziewa się odpowiedzi KNF w ciągu najbliższych kilku tygodni. Spółka – jako administrator – przejmie zarządzanie wszystkimi 40 indeksami głównego rynku giełdy, NewConnect i BondSpot. Najważniejszy z nich to oczywiście WIG 20.
O zgodę nadzoru nie musi natomiast zabiegać Narodowy Bank Polski, który publikuje stawkę Polonia, pokazującą cenę depozytów jednodniowych zawieranych pomiędzy bankami, czy codzienny fixing kursu walut do złotego. – Bank centralny jest z mocy przepisów BMR zwolniony z obowiązku ubiegania się o status administratora, działającego na podstawie zezwolenia wydawanego przez KNF – wyjaśnia Jacek Barszczewski, rzecznik nadzoru.