Ten sektor w amerykańskiej firmie nadal jest pogrążony w poważnym kryzysie. Świadczy o tym m.in. to, że w tym tygodniu z pracą pożegnał się dotychczasowy szef tego segmentu w firmie. Biznes Boeinga ratują za to armie Stanów Zjednoczonych i państw z nimi zaprzyjaźnionych. Większość zysków w ostatnim kwartale pochodzi bowiem ze sprzedaży sprzętu i usług odbiorcom w odcinku militarnym.
Przychody Boeinga w III kwartale były o ponad 20 proc. mniejsze niż rok temu. A przed trzema miesiącami firma raportowała spadki sprzedaży sięgające 35 proc., do tego przychody w ostatnim kwartale okazały się wyższe niż w poprzednim. Kryzys wywołany problemami z samolotami 737 MAX więc trwa, ale przynajmniej się nie pogłębia.
Wyraźnie zmieniła się za to struktura biznesu spółki. Rok temu ponad połowa przychodów pochodziła ze sprzedaży maszyn pasażerskich, zdecydowaną większość stanowił model 737 MAX. Od marca tego roku te samoloty są niemal na całym świecie uziemione. Dziś więc prawie nikt ich już nie kupuje.
W ostatnim kwartale Boeing dostarczył swoim odbiorcom zaledwie pięć maszyn tego typu. Rok temu w ciągu jednego kwartału sprzedał ich 138. W efekcie w segmencie samolotów pasażerskich przychody spadły aż o ponad 40 proc., a ubiegłoroczne 2 mld dol. zysku zamieniły się w 40 mln dol. straty. Zarząd liczy na to, że samoloty 737MAX wrócą do użytku przed końcem tego roku, ale żadnych decyzji w tej sprawie na razie nie ma.
Reklama
Za to w segmencie obronnym Boeing rok temu miał 250 mln dol. straty, a dziś ma ponad 750 mln dol. zysku. Firma chwali się między innymi zwiększonymi zamówieniami na samoloty szkoleniowe T-7A Red Hawk, śmigłowce Apache, których odbiorcą są amerykańskie siły zbrojne, a także wyższymi przychodami z biznesu kosmicznego – dobrze sprzedają się satelity.
Portfel zamówień w segmencie obronnym sięga 62 mld dol. i w ciągu ostatniego kwartału spadł tylko o 2 mld dol.
Boeing wyraźnie poprawił też wyniki w swoim segmencie usługowym, gdzie odbiorcami także są przede wszystkim siły zbrojne tych państw, które kupują sprzęt bojowy od Amerykanów. Chodzi głównie o szkolenia pilotów. Przychody z tej działalności urosły w ciągu roku o 11 proc., a zyski sięgnęły 687 mln dol.
Łączny zysk netto Boeinga w trzecim kwartale wyniósł 1,17 mld dol. To dokładnie o połowę mniej niż rok temu i mniej, niż oczekiwali rynkowi analitycy. Porównanie z poprzednim kwartałem, kiedy to Boeing zaksięgował 2,9 mld dol. straty netto, na pierwszy rzut oka wypada pozytywnie. Ale jest tak tylko dlatego, że poprzednio spółka zaksięgowała 4,9 mld dol. kosztów związanych z prawdopodobną koniecznością wypłat odszkodowań dla linii lotniczych. Kupiły od Boeinga samoloty, z których teraz z winy amerykańskiego koncernu nie mogą korzystać. Odliczając ten jednorazowy odpis, trzy miesiące temu Boeing miałby zysk o blisko 800 mln dol. większy niż w ostatnim kwartale.
Sytuacja Boeinga diametralnie się pogorszyła wiosną, po tym jak w dwóch katastrofach samolotów pasażerskich 737 MAX zginęło łącznie 346 osób. W obu przyczyną była usterka oprogramowania samolotu. W efekcie władze w większości państw cofnęły zezwolenia na korzystanie z samolotów 737 MAX.
To z kolei wywołało masowy odwrót klientów Boeinga, którzy przestali składać zamówienia na nowe maszyny tego typu. Spółka twierdzi, że naprawiła już wszystko, co należało, ale jej samoloty wciąż nie otrzymały zgód niezbędnych do użytkowania.
W zeszłym tygodniu wizerunek Boeinga znów ucierpiał. Do mediów przedostała się informacja o tym, że jeden z pilotów testujących nowe oprogramowanie już dwa lata przed katastrofami sygnalizował, że sprzęt działa wadliwie, jednak jego sugestie zostały zignorowane. Natychmiast po tych doniesieniach kilka biur maklerskich obniżyło swoje rekomendacje dla akcji Boeinga, a agencja ratingowa Standard&Poor’s obniżyła perspektywę ratingu spółki ze stabilnej do negatywnej.
Od początku marca, czyli miesiąca, w którym samoloty 737 MAX przestały latać, akcje Boeinga spadły na nowojorskiej giełdzie o 25 proc., a wartość rynkowa spółki zmalała o ponad 60 mld dol., do 189 mld dol.