Z mojego punktu widzenia, mając solidne podstawy finansowe, możemy wieloma miliardami euro przeciwdziałać kryzysowi, o ile faktycznie wybuchnie on w Niemczech i Europie - oświadczył Scholz podczas debaty budżetowej w Bundestagu.

Reklama

To będzie bardzo ważne, abyśmy jako największa gospodarka w środku Europy, byli w stanie przeciwstawić się negatywnemu trendowi ekonomicznemu. I wtedy naprawdę to zrobimy (...). To jest aktywna polityka walki z kryzysem - przekonywał polityk socjaldemokratów.

W drugim kwartale 2019 roku PKB Niemiec zmniejszył się w porównaniu z pierwszym kw. o 0,1 proc. Wynika to z danych przedstawionych w połowie sierpnia przez Federalny Urząd Statystyczny (Destatis) w Wiesbaden. W pierwszych trzech miesiącach tego roku Niemcy zanotowały jeszcze nieznaczny wzrost - 0,4 proc. PKB. Według Destatis spowolnienie wynika z osłabienia koniunktury światowej, konfliktów handlowych i niepewności co do warunków brexitu. Czynniki te odbijają się szczególnie wyraźnie na uzależnionej od eksportu największej gospodarce Europy.

Komentując te informacje kanclerz Angela Merkel mówiła, że nie ma potrzeby wdrażania projektów napędzających koniunkturę gospodarczą. Apelowała też, by nie przesadzać z pesymistyczną oceną sytuacji.

Zdaniem ekspertów trzeci kwartał 2019 r. nie przyniesie poprawy danych o PKB. Współpracujący ze związkami zawodowymi Instytut Badań nad Makroekonomią i Koniunkturą (IMK) ocenia prawdopodobieństwo wystąpienia recesji na 43 proc. W lipcu ryzyko takie było szacowane na poziomie 36,6 proc.

Ekonomiczny dziennik "Handelsblatt" wielokrotnie zwracał z kolei uwagę, że w trzecim kwartale będzie jeszcze gorzej niż w poprzednim. Zamówienia w przemyśle i produkcja wyraźnie spadły. Warunki prowadzenia działalności gospodarczej w przemyśle są najgorsze od kryzysu finansowego w 2009 roku. Również przedsiębiorcy z sektora usług zaczynają pesymistycznie oceniać perspektywy wzrostu.

W zależności od swojej afiliacji politycznej eksperci proponują różne środki zapobiegawcze: od wprowadzenia ulg podatkowych, przez państwowe programy napędzania koniunktury, po wprowadzenie podatku dla najbogatszych.

Reklama

Markus Krall, niemiecki ekonomista i menadżer zajmujący się oceną ryzyka w gospodarce, w publikowanej wcześniej rozmowie z PAP przekonuje, że kryzys gospodarczy jest nieunikniony i dojdzie do niego najpóźniej pod koniec 2020 roku.

Winę za to - zdaniem eksperta - ponosi wspólna waluta euro. "Jest ona wadliwą konstrukcją podtrzymywaną przy życiu jedynie dzięki polityce, która trwale niszczy zdolność gospodarki RFN do konkurencji i osłabia system bankowy. Bez zerowych stóp procentowych w strefie wspólnej waluty Włochy, Francja, Grecja i inne kraje dawno by zbankrutowały" - podkreśla.

Zerowe stopy utrzymują jednak przy życiu nieskuteczne firmy oraz zmniejszają dochody banków i systemu finansowego. Nieefektywne przedsiębiorstwa zatruwają portfolio banków, których są klientami. Gdy te przedsiębiorstwa wreszcie zaczną upadać, będzie to jednocześnie oznaczało ogromną falę strat dla instytucji finansowych. Tak poważną, że system bankowy w eurolandzie czeka zapaść - pesymistycznie przewiduje ekonomista, autor książek na temat polityki finansowej.